piątek, 29 kwietnia 2016

Elantris - Brandon Sanderson

Cześć!

Elantris to debiut Brandona Sandersona a jednocześnie moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Od razu przyznaję, że chcę jeszcze! 
Elantris to miasto niezwykłych istot, które były nawet uważane za bogów. Każdy mieszkaniec Arelonu poprzez Shaod mógł stać się Elantrianinem. Ludzie ci posiadali moc. 10  lat wcześniej coś się wydarzyło. Coś co zniszczyło potęgę Elantris. Teraz miasto to ruiny pokryte szlamem, po którym błąkają się głodne, często szalone istoty. Ani martwi, ani żywi. Zawieszeni. Mieszkańcy miasta graniczącego z Elantris, Kae starają się o nim zapomnieć. Nienawidzą tych gigantycznych murów wznoszących się ponad Kae, starają się nie myśleć o nim ani o jego mieszkańcach. Elantris - symbol upadku może stać się jednak narzędziem w ręku kapłanów pragnących nawrócić kraj na religię Derethi. Hrathen próbuje różnych sposobów, aby wpływy jego religii rosły, stara się jednak nie wszczynać wojny. Próbuje jednak innych sposobów, niekoniecznie uczciwych. Stara się uśpić sumienie, kierować się logiką. Czy wywiąże się z zadania? Czy jest tylko pionkiem w grze? Czy może mu przeszkodzić teodzka księżniczka oraz książę wtrącony do Elantris?

Elantris to znakomite fantasy. Aż trudno uwierzyć, że to debiut (choć następne książki są ponoć jeszcze lepsze)! Autor wykreował barwny, magiczny świat, niezwykle dopracowany. Każdy szczegół ma swoje uzasadnienie (nawet szlam wypełniający teraz miasto). Bohaterowie są świetnie skonstruowani. Raoden to dla mnie wzór władcy - prawy, nie poddaje się rozpaczy ani bólowi, bo wie, że od niego zależą inni. Walczy o swoje człowieczeństwo. Hrathen to postać skomplikowana, kieruje się logiką, chłodną oceną sytuacji, ale nie chce rozlewu krwi niewinnych, choć czasem uznaje to za uzasadnione. Próbuje zagłuszyć sumienie, jednak nie udaje mu się go całkiem uśpić, zwłaszcza w decydującym momencie będzie musiał podjąć niezwykle trudną decyzję. Sarene też dała się polubić, choć była trochę zbyt...zawzięta? Widać to na przykładzie jej pomocy dla Elantris. Raoden miał naprawdę świętą cierpliwość. Uważała się za wytrawnego polityka, ale choć niektóre jej decyzje i zachowania były nieprzemyślane, oparte na odczuciach, strzępkach wiedzy, a nie na rzetelnych informacjach. Także inne postacie były bardzo ciekawe, że wymienię Shudena, Kiina, Karatę czy Galladona. A to tylko niektóre z ważnych dla powieści postaci.

Sanderson stworzył naprawdę świetną powieść. Barwną i wciągającą. trzyma w napięciu a wszystko kumuluje się na końcu. Polecam miłośnikom fantasy, choć i innym mogłaby się spodobać. Na pewno sięgnę po więcej powieści tego autora.

wtorek, 26 kwietnia 2016

Slow fashion. Modowa rewolucja - Joanna Glogaza

Cześć!

Chciałabym wreszcie zrobić porządek z moimi ubraniami. Określić własny styl, wybrać ciuchy, w których naprawdę dobrze się czuję i świetnie wyglądam. Bo - niestety - mam z tym problem. Jak mówi pewne powiedzenie: nie dość, że nie mam co na siebie włożyć, to jeszcze szafa mi się nie domyka. Może trochę przesadzam, ale nie do końca. W takim momencie trafiła do mnie książka Joasi Glogazy, autorki poczytnego bloga Style Digger Slow fashion.
Źródło: Lubimy Czytać

Joasia Glogaza napisała całkiem mądrą książkę. Chodzi mi o ogólne przesłanie - nie musisz mieć szafy pełnej ciuchów, aby czuć się wyjątkowo. lepiej mieć kilka rzeczy, które do siebie pasują, tworzą uniform, drugą skórę. Strój w którym czujesz się świetnie w każdej sytuacji. Lepiej stawiać na jakość, nie na ilość. Autorka krok po kroku pokazuje nam (na własnym przykładzie) w jaki sposób zmieniła swoje podejście do ubrań. Przyznaję, że wskazówki są bardzo przydatne. Zwłaszcza podobało mi się określenie na co zwracać uwagę przy zakupach poszczególnych części garderoby. Wydaje mi się, że wiele z nas ma problem z rozpoznaniem jakości ubrań po dotyku czy nawet czytając skład na metce. Liczę na to, że moja świadomość w tym względzie wzrośnie (w dużej mierze, dzięki tej książce).

Książkę urozmaicają wywiady oraz krótkie poradniki zawierające najważniejsze informacje w formie kapsułki. Postanowiłam skorzystać z rad zawartych w poradniku. Jestem ciekawa jak mi to wyjdzie. Mam nadzieję, że wreszcie doprecyzuję swój styl i określę w czym tak naprawdę lubię chodzić i w czym dobrze wyglądam. Podoba mi się podejście autorki, która zachęca do zakupów w sh - można dostać tam rzeczy świetnej jakości za rozsądną cenę. Poza tym takie działanie jest... ekologiczne.

Na pewno niejeden raz znalazłyśmy się w sytuacji jak Joasia. Stoimy przed szafą pełną ubrań a nie możemy znaleźć odpowiedniego do okazji ciucha. Pomimo, że rewolucja naszej szafy nie jest możliwa z dnia na dzień, myślę, że warto spróbować, a książka Slow fashion może udzielić wielu wskazówek. Przede wszystkim należy pamiętać o jednej rzeczy. to ubrania są dla nas. A nie my dla ubrań.

sobota, 23 kwietnia 2016

Spaghetti z sosem pomidorowym

Cześć!

Jak zapewne się zorientowaliście lubię proste i szybkie oraz przede wszystkim smaczne potrawy. Takim właśnie jest spaghetti z sosem pomidorowym. Przepis znalazłam na blogi Ani a pochodzi on z książki kucharskiej Sophii Loren W kuchni z miłością (którą też posiadam, swoją ścieżką). Trochę się obawiałam czy mi posmakuje, ale okazało się, że nie potrzebnie. Podam proporcje na oko dla dwóch osób:
- 3/4 kartonu passaty pomidorowej
- pół opakowania makaronu spaghetti
- ząbek czosnku i odrobina czosnku granulowanego (dałabym tylko świeży, ale miałam tylko ten jeden osamotniony ząbek :D)
- sól, łyżeczka cukru (ważne!), bazylia, zioła prowansalskie
- można dodać parmezan, ale nie miałam (nic nowego)
Czosnek posiekać, podsmażyć na oleju, dodać passatę i dusić, aż woda trochę odparuje, dodać przyprawy wedle uznania. Spaghetti ugotować według przepisu na opakowaniu (na wspomnianym blogu Ani albo w książce Sophii Loren można się dowiedzieć więcej na temat gotowania makaronu). Odcedzony (nie przelany wodą!) makaron wyłożyć na talerz, polać sosem i natychmiast zajadać :)

środa, 20 kwietnia 2016

Lisia dolina - Charlotte Link

Cześć!

Charlotte Link jest poczytną niemiecką pisarką piszącą m.in. kryminały z dobrze rozbudowaną warstwą obyczajową. Do tej pory czytałam dwie jej książki: Ciernistą różę i Grę cieni - obie mi się podobały. Lisia dolina jest chyba najmroczniejszą z nich.
Ryan Lee ma kłopoty. Poważne kłopoty. Jest winien groźnemu przestępcy 20 tysięcy funtów. Co gorsza nie ma tych pieniędzy. Postanawia je zdobyć w sposób niezgodny z prawem - z którym już nieraz kolidował. Porywa Vanessę Willard chcąc zażądać okupu. Niestety w międzyczasie zostaje zatrzymany przez policję w związku z bójką jaka wydarzyła się parę dni wcześniej i trafia za kratki. Nie może tym samym wrócić do Vanessy i urzeczywistnić swój plan. Czy porwana kobieta zdoła się uwolnić? Ryan bowiem nie ma odwagi wyjawić nikomu tego co zrobił. Tym samym skazuje ją na śmierć w męczarniach. Gdy wychodzi na wolność po niespełna trzech latach wokół niego zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Mężczyzna jest zaszczuty, nie wie co się dzieje, może się tylko domyślać. Czy ta sprawa ma związek z tym co przed laty zrobił? Czy też to napomnienie od Damona, że dług nie został anulowany, wręcz przeciwnie - odsetki rosną? Na domiar złego kolejna kobieta znika bez śladu a okoliczności są niemal identyczne jak trzy lata wcześniej.

Pani Link potrafi trzymać w napięciu. Do 3/4 książki nie wiemy co tak naprawdę stało się z Vanessą. Jej mąż gubi się w domysłach, nie potrafi zacząć normalnie funkcjonować. Stara się to zmienić, gdy w jego życiu pojawia się Jenna. W ogóle w książce roi się od ciekawych, wielowymiarowych postaci. Weźmy takiego Ryana. Żył na granicy prawa, a wręcz często ją przekraczał. Porwał kobietę, skazał ją na śmierć w męczarniach powodowany tchórzostwem. Później zaszczuty i zastraszony, ale także zgnębiony wyrzutami sumienia popełnił kilka innych niezbyt mądrych czynów. Jednak nie możemy go całkowicie potępić. Widzimy, że nie potrafi uporać się z tym co zrobił. Chce zacząć normalnie żyć, ale nie potrafi funkcjonować w świecie poza kratkami. Cały czas towarzyszy mu strach i poczucie winy. To nie jest człowiek z gruntu zły, tylko cały czas coś mu nie wychodzi, coś idzie nie tak. Zapętlił się okrutnie i nie wie jak wyjść z tego błędnego koła. Kolejna postać - Nora. Kobieta, która chce pomóc Ryanowi. Czy jednak całkiem bezinteresownie? Czy nie jest tak, że ze strachu przed samotnością bierze na siebie odpowiedzialność za człowieka, który nie ma nikogo innego? Niejako uzależnia go od siebie? Alexia i Ken - szczęśliwe małżeństwo z czwórką dzieci. Czy aby na pewno? Co kryje się za fasadą udanego związku i "kariery" Alexii. A to nie wszystkie osoby odgrywające role w tym dramacie. Autorka stworzyła naprawdę barwne, skomplikowane postacie. Tutaj nic nie jest jednoznaczne, nic nie jest takie jak się wydaje. 

Atmosfera powieści bywa naprawdę przytłaczająca. Mroczna. Wyczuwa się strach, panikę. Decyzje, które muszą podejmować bohaterowie są naprawdę brzemienne w skutki. Stawką bywa ludzkie życie. Charlotte Link stworzyła naprawdę ciekawą historię, od której ciężko się oderwać. To gratka dla wielbicieli kryminałów z dobrze nakreślonym tłem obyczajowym i psychologicznym. 

Na koniec dodam, że okładka genialnie oddaje treść powieści - kto przeczyta domyśli się o co chodzi.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Mocni ludzie - A.F. Ossendowski

Cześć!

Skończyłam wczoraj książkę Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego Mocni ludzie. Zwykle nie piszę o autorach, tu jednak zrobię wyjątek. Ossendowski to polski pisarz i podróżnik, doktor nauk chemicznych. Był poliglotą, znał 8 języków. Był również antykomunistą, za co został skazany na zapomnienie - jego książki niszczono, a nazwisko usuwano z druku. Dopiero po upadku komunizmu wznowiono wydania jego książek. 

Mocni ludzi wpadli mi w ręce przez przypadek. Będąc w bibliotece zwróciłam uwagę na półkę, gdzie leżała ta książka. Nazwisko autora było mi znane, poza tym bardzo spodobało mi się wydanie a i opis na okładce był ciekawy. Zaryzykowałam i nie żałuję ani minuty spędzonej z tą książką :)
Porucznik Władysław Lis został zesłany do syberyjskiego miasteczka Narym za udział w wojnie polsko-rosyjskiej w 1831 roku. Jego zona Julianna przybyła na Syberię wraz z mężem. Narym zamieszkiwany był przez twardych, ale uczciwych ludzi, którzy szybko dostrzegli prawdziwą wartość polskiej rodziny. Władysław i Julianna szybko pozyskali ich sympatię dzięki swoim czynom. Julianna leczyła chorych, Władek pracował uczciwie oraz uczył dzieci tuziemców. Obronił ich też przed bezprawnym wyzyskiem przez władzę, co jednak zesłało na nich zemstę urzędników i zesłanie w odludne tereny Czin-Waru. Także i tu małżeństwo potrafiło się zaaklimatyzować zdobywając zaufanie i szacunek okolicznych koczowniczych plemion. Nie porzucili jednak marzeń o wolności.

Bardzo podobała mi się ta historia, choć szkoda mi było przyjaciół tuziemców, których państwo Lisowie musieli opuścić... W każdym razie Mocnych ludzi czytało się wspaniale. Ossendowski cudownie potrafi opisywać surową i srogą przyrodę syberyjską. Pisze w sposób chwytający za serce. Jak dla mnie literacka uczta. Choćby dla tych opisów warto przeczytać. Poza tym opis życia i problemów mieszkańców Syberii, którzy musieli borykać się z chorobami, urzędnikami oraz trudami codziennego życia był pasjonujący. Człowiek mimowolnie zaczyna podziwiać ludzi takich jak Wotkuł - twardych, znających tajgę, ale też pełnych pokory wobec niej, wiernych w przyjaźni, uczciwych. 

Jak wspomniałam wyżej powieść jest pięknie wydana, twarde okładki oraz czcionka nie męcząca wzroku przemawiają na jej korzyść. Co więcej książka została okraszona zdjęciami z Syberii oraz tymi ukazującymi życie katorżników i tuziemców. Szkoda tylko, że nie wszystkie fotografie były opisane. 

W każdym razie bardzo serdecznie zachęcam - dziś już się tak nie pisze! Czytajcie!

niedziela, 17 kwietnia 2016

Potrawka z jagnięciny

Cześć!

Miałam na stanie kawałek mięsa jagnięcego (albo baraniego? nie bardzo wiem, kiedy kończy się jagnię a zaczyna baran :D) i chciałam zrobić jakąś smaczną potrawkę. Nigdy nie jadłam takiego mięsa i trochę się obawiałam czy nie będzie śmierdziało, miało jakiegoś nieprzyjemnego posmaku itp. Wyszło całkiem niezłe, ale jednak wolę kurę :D

- mięso jagnięce
- cebula
- kawałek pora
- kilka kawałków papryki konserwowej
- mały kawałek kapusty włoskiej (taki jak w zestawach z włoszczyzną)
- białe, wytrawne wino (miałam Chardonnay)
- kawałek kostki rosołowej
- 3 ząbki czosnku, kminek mielony, imbir, słodka papryka, oregano, zioła prowansalskie, liść laurowy, 2 ziarenka jałowca, sól i pieprz
- odrobina mąki
- oliwa i olej
Mięso pokrojone w kostkę (wcześniej skropiłam je octem i tak przeleżało kilka godzin) zamarynowałam w ziołach wymieszanych z czosnkiem, oliwą i małą ilością wina. Odstawiłam je na noc do lodówki. Rano wrzuciłam je na rozgrzany olej (wyrzuciłam tylko wcześniej czosnek, bo moja współmieszkaczka nie lubi), podsmażyłam, zalałam winem i wodą i dusiłam. W międzyczasie pokroiłam cebulę, pora i kapustę, podsmażyłam na oleju. Pokroiłam też paprykę. Gdy mięso już trochę zmiękło wrzuciłam warzywa, doprawiłam wszystko. Gdy było już gotowe zagęściłam sos odrobiną wody z mąką. Podałam z ziemniakami z wody i sałatą z sosem jogurtowym.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Zimowe sny - Richard Paul Evans

Cześć!

Zimowe sny to moje trzecie spotkanie z twórczością Evansa. Po tej lekturze mogę stwierdzić, że autor ma określony styl pisania charakterystyczny dla niego.
Zimowe sny to powieść inspirowana starotestamentową historią Józefa, którego bracia sprzedali handlarzom niewolników, a ojcu powiedzieli, że pożarł go dziki zwierz. W zasadzie to uwspółcześniona wersja tej opowieści. Joseph jest jedenastym z kolei synem Israela. Pracuje w rodzinnej agencji reklamowej wraz z rodzeństwem. Wyróżnia się spośród braci, ojciec też go faworyzuje, czym wzbudza zawiść ze strony rodziny. Sytuacji nie poprawia fakt, że chłopak miewa sny, które spełniają się na jawie. Przy pierwszej sposobności bracia postanawiają się pozbyć Josepha. udaje im się wysłać go do Chicago, gdzie chłopak musi zacząć nowe życie. W aklimatyzacji w mieście pomaga mu kelnerka April. Jest niezwykle dobrą dziewczyną, jednak nie chce wyjawić Josephowi swej przeszłości. Czy związek oparty na tajemnicy ma szansę przetrwać? czy niepowodzenia naprawdę oznaczają koniec? A może wręcz odwrotnie - nowy początek? Czy Joseph zobaczy jeszcze swoją rodzinę?

Książkę czyta się szybko i całkiem przyjemnie, nie jest to jednak lektura, której nie można zapomnieć. Ot, zwykłe, sympatyczne czytadełko - w sam raz na wieczór po ciężkim dniu w pracy. Pomimo tego, że bohatera spotykają niepowodzenia, powieść jest zaskakująco...cukierkowa. Mam wrażenie, że autor troszkę za dużo lukru włożył w tę powieść, w konstrukcję postaci i sytuacji. Pomimo to, podoba mi się przekaz tej książki: (...) nasze największe triumfy mają swój początek w chwilach naszej największej niedoli*.

* R.P. Evans Zimowe sny, wyd. Znak literanova Kraków 2013, s. 217

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Zwiadowcy. Królowie Clonmelu - John Flanagan

Cześć!

Jak wiecie, bardzo lubię twórczość Johna Flanagana, zwłaszcza serię o Zwiadowcach. Pochłaniam wszystko co autor napisze. Czasem nawet wracam do dawniej przeczytanych książek. Mam tu na myśli Ruiny Gorlanu, które mam na własność. Tym razem jednak przyszła mi chęć na 8 tom Zwiadowców, ze względu na Halta. Bo, jak wiadomo, uwielbiam Halta :)
Halt nie pojawia się na corocznym Zlocie Korpusu Zwiadowców, co bardzo zmartwiło Willa. Okazuje się, że bada on sprawę kultu tajemniczego bożka na rubieżach królestwa. Sekta przybyła z Hibernii, skąd jak się okazało, pochodzi Halt. Starszy zwiadowca, a wraz z nim Will i Horace wyruszają za morze, by nie dopuścić do przejęcia władzy w Hibernii przez wyznawców Alsejasza. Gdyby do tego doszło, Araluen też byłby zagrożony przez takie sąsiedztwo. Okazuje się, że sekta zdobyła już władzę w pięciu królestwach, tylko Clonmel jeszcze się trzyma, choć nie wiadomo jak długo, bowiem wyznawcy nowego bożka już działają na tym terenie i nie cofną się przed niczym, aby zdobyć złoto i władzę.

Jak zwykle u Flanagana akcja dzieje się szybko, jest ciekawie, nie sposób się nudzić. Styl jest lekki, przyjemny w odbiorze. Lekturę umilają słowne utarczki między przyjaciółmi. W tym tomie dowiadujemy się więcej o pochodzeniu Halta. Skądinąd zaskakującym. Jego postawa jednak budzi szacunek, bo mógłby mieć wszystko, gdyby zechciał, on jednak wybiera twarde życie zwiadowcy. Także tutaj mamy pochwałę przyjaźni, honoru i lojalności. Wartości uniwersalne, jednak czasami zapomniane. Chciałabym na moment znaleźć się w świecie wykreowanym przez Flanagana i spotkać się ze zwiadowcami i ich przyjaciółmi.


sobota, 9 kwietnia 2016

Gwiezdny pył (2007)

Cześć!

Dziś napiszę parę słów o Gwiezdnym pyle, filmie, który powstał na podstawie książki Neila Gaimana, którą niedawno przeczytałam. Książka mi się podobała, film w zasadzie też nie był zły, ale książka jest lepsza!
Źródło: Filmweb

Młody chłopak z wioski Mur obiecuje swojej ukochanej przynieść gwiazdę, która spadła w magicznej krainie, którą od wioski oddziela mur. Dziewczyna w zamian obiecuje mu swą rękę, ale daje mu tylko tydzień czasu na wypełnienie zadania. Tristan wyrusza więc w podróż nieświadom niebezpieczeństw, jakie na niego czyhają ani tego, że gwiazdy poszukuje ktoś jeszcze. Ani tego, że gwiazda nie jest wcale kawałkiem skały. Czy uda mu się odnaleźć gwiazdę i ofiarować ją ukochanej?

Muszę przyznać, że spodziewałam się, iż adaptacja będzie bardziej wierna oryginałowi. Niby motywy są takie same, a jednak historia opowiedziana jest inaczej. Może faktycznie niektóre rzeczy ciężko by było przenieść na ekran, jednak według mnie ekranizacja trochę na tym traci. Chyba, że to wynik tego, że od przeczytania książki do obejrzenia filmu minęło tylko 2 czy 3 dni i za dobrze pamiętałam co działo się w książce i co się nie zgadza? Na plus zaliczam to, że są wątki humorystyczne (synowie Władcy Cytadeli Burz - w filmie Stormholdu - zwłaszcza ci martwi), jednak nadal uważam, że książka jest lepsza :)

Na uwagę zasługują za to plenery, gra aktorska też była niczego sobie, do kostiumów nie mogę się przyczepić. Zastanawiam się tylko co reżyser miał na myśli stwarzając postać kapitana Szekspira. TAKIEGO kapitana Szekspira. Może to miało ożywić film?? Rozbawić odbiorcę? Może i tak. W sumie ten fragment, gdzie kapitan uczył Tristana fechtować a gwiazdę tańczyć był całkiem spoko (choć niezgodny z książką). Jeśli ktoś obejrzał film i się rozczarował, zachęcam do sięgnięcia do książki - jest nieco inna, nie warto się sugerować filmem. Natomiast jeśli ktoś przeczytał książkę to z ciekawości może obejrzeć także film :)

piątek, 8 kwietnia 2016

Batszeba - Francine Rivers

Cześć!

Batszeba to już czwarta książka z cyklu Rodowód łaski, jaką miałam okazję przeczytać. Wcześniej były: Tamar, Rachab i Rut, przy czym najbardziej przypadła mi do gustu ta ostatnia.
Poznajemy Batszebę jako małą dziewczynkę, która darzy uczuciem Dawida, pasterza, którego Bóg wybrał na króla. Gdy dorasta zostaje wydana za mąż za Uriasza Chetytę, przyjaciela i jednego z najlepszych wojowników Dawida. Pewnego razu, gdy Uriasz była na wojnie, Batszeba postanowiła wykąpać się na tarasie. Podczas tej czynności ujrzał ją Dawid, który wówczas był już królem. Podczas, gdy jego armia walczyła, on nudził się w pałacu. Gdy zobaczył Batszebę zapragnął jej. Kazał sprowadzić ją do swego pałacu. Okazało się, że konsekwencją wspólnej nocy jest ciąża. W tamtych czasach za cudzołóstwo groziła kobiecie śmierć. Dawid jednak nie chciał dopuścić do ukamienowania wybranki. Jak potoczą się dalsze losy Batszeby i Dawida?

Wielu z Was zapewne zna tę historię z Biblii. Też wcześniej ją słyszałam, lecz skróconą w kilka suchych zdań. Byłam więc ciekawa jak autorka poradzi sobie z tą historią. Cóż, morał jest taki, że konsekwencje jednego grzechu mogą być niewspółmiernie wielkie w stosunku do jego wagi. Chyba ani Batszeba, ani Dawid nie spodziewali się aż takich następstw jednej spędzonej wspólnie nocy. Jednak Bóg przebacza, jeśli tylko żałuje się złych czynów i zwraca się do Niego. 

Szczerze mówiąc szkoda mi było Batszeby, bo jej zakazana miłość przyniosła jej głównie cierpienia. Pośrednio przyczyniła się do śmierci męża i innych wojowników, zaszła w ciążę z innym mężczyzną, musiała znosić liczne upokorzenia a także zazdrość i ból spowodowane innymi żonami i nałożnicami króla. W dodatku jej pierworodny syn zmarł. Mimo to nie poddała się, walczyła o tych których kochała i przede wszystkim zaufała Bogu. Śmiem twierdzić, że wykazywała się większą przenikliwością niż jej mąż (Dawid). Szkoda mi też Uriasza, bo był prawym człowiekiem.

Trzeba przyznać, że - podobnie jak w poprzednich częściach - niektóre zwyczaje były nieco dziwne i trudne do przyjęcia w dzisiejszych czasach. Poznawanie ich było ciekawe, choć czasem ciężko je zrozumieć. W każdym razie cieszę się, że ją przeczytałam :)

czwartek, 7 kwietnia 2016

Gwiezdny pył - Neil Gaiman

Cześć!

Jeden dzień - tyle zajęło mi przeczytanie książki Neila Gaimana Gwiezdny pył. Czytałam wcześniej Księgę cmentarną i już tam byłam zachwycona wyobraźnią autora.
Cóż to miłość robi z człowiekiem. Tristran Thorn w zamian za obietnicę od swojej ukochanej wyrusza na poszukiwanie gwiazdy, która spadła. Gdy przyniesie ją Victorii, ta obiecała spełnić jego życzenia. Wyrusza więc w drogę, musi przejść przez Mur do Krainy Czarów. Nie wie, że jego gwiazdy szuka również czarownica oraz trzej synowie Władcy Cytadeli Burz. Dzięki pomocy pewnego sympatycznego stworzenia udaje mu się odnaleźć upadłą gwiazdę, która okazuje się być... nie, nie, przeczytajcie sami. Czy Tristranowi uda się przynieść gwiazdę ukochanej? Czy odkryje tajemnicę swojego pochodzenia? Czy uda mu się wyjść bez szwanku z przygód w Krainie Czarów i wrócić bezpiecznie do domu?

Gaiman stworzył wioskę w obrębie naszego świata o nazwie Mur. Nazwa wzięła się od Muru, który stanowi granicę między światem ludzi a Krainą Czarów. Jest tylko jedno przejście, którego dzień i noc strzegą strażnicy. Tylko raz na dziewięć lat mieszkańcy obydwu krain spotykają się na jarmarku. W tym właśnie czasie zostaje poczęty Tristran...

Gwiezdny pył to baśniowa, magiczna opowieść o Pragnieniach Serca, wędrówce i Krainie Czarów. Niesamowita wyobraźnia autora nie ulega wątpliwości. Spotykamy różne stworzenia, znane nam z baśni (jak choćby jednorożec czy czarownice), ale także takie, które stworzył Gaiman. Naprawdę jestem zachwycona jego pomysłowością. Kto inny wymyśliłby taką gwiazdę? Albo nazwał synów Władcy Cytadeli Burz po kolei: Primus, Secundus, Tertius itd.? Sama historia jest ciekawa, ale sposób w jaki przedstawił ją autor mnie urzekł. Chylę czoła przed jego imaginacją :)

środa, 6 kwietnia 2016

Stosik

Cześć!

We wtorek miałam wolny dzień, a że była piękna pogoda postanowiłam go wykorzystać. Aż chciało się wyjść z domu, więc wybrałam się do biblioteki. A nawet do dwóch! Oto co przytargałam:
Od dołu:
- Charlotte Link Lisia dolina - czytałam już dwie książki tej autorki i bardzo mi się podobały;
- Francine Rivers Rodowód łaski. Batszeba - również czytałam trzy poprzednie części, a tej jestem szczególnie ciekawa;
- A. F. Ossendowski Mocni ludzie - zaintrygowało mnie nazwisko autora, również opis jest zachęcający. No i wydanie piękne :)
- John Flanagan Zwiadowcy. Królowie Clonmelu - czytałam kiedyś, ale chciałabym sobie przypomnieć. W tej części dowiadujemy się więcej o przeszłości Halta. A ja uwielbiam Halta :)
- Brandon Sanderson Elantris - jedna z blogerek, które czytam, bardzo zachwalała. Marta, sama się przekonam, ale mam chętkę na klasyczne fantasy :)
- R. P. Evans Zimowe sny - znam autora z dwóch jego książek, a chciałam mieć jakąś obyczajówkę/romansik pod ręką :)
- Neil Gaiman Gwiezdny pył - czytałam Księgę cmentarną i bardzo mi się podobała, chcę jeszcze :)
Książka, kocyk, kawa i świeże powietrze... Prawdziwy chillout :)
A taką pyszną pizzę z warzywkami i serami jadłam w niedzielę, pycha!

wtorek, 5 kwietnia 2016

Koliberek - LaVyrle Spencer

Cześć!

Na blogu u Marjory znalazłam zachęcającą recenzję książki Koliberek LaVyrle Spencer (ciekawa jestem jak się wymawia to imię, czy tylko mnie wydaje się dziwne?) i postanowiłam po nią sięgnąć.
Abigail McKenzie to wzór prawdziwej damy. Lekko wyniosła, sztywna, zawsze przyzwoicie ubrana i elokwentna. Trzeba dodać - z pustym kontem w banku. Ma 33 lata i jest starą panną. Przez 12 lat opiekowała się chorym ojcem, to było również powodem opuszczenia jej przez narzeczonego. Gdy w mieście zjawiają się dwaj ranni w wyniku strzelaniny pociągu - napastnik i obrońca - trafiają oni pod opiekę panny Abigail. Nie bez znaczenia jest fakt, że opieka nad nimi poprawi sytuację finansową dziewczyny. Obaj pacjenci różnią się od siebie jak ogień i woda. David jest dobrze wychowanym dżentelmenem, który wyraźnie jest zainteresowany swą tymczasową pielęgniarką. natomiast Jesse zachowuje się jak nieokrzesany gbur. Przy okazji szybko odstrasza zalotnika Abigail. Kobieta nie może mu tego wybaczyć, ale wkrótce odkrywa, że zaczyna lubić utarczki i kłótnie ze swoim pacjentem. 

Koliberek to z jednej strony lekki romans, ale jednak poruszający pewne trudne zagadnienia. Abbie jest surowo wychowywaną, nienagannie zachowującą się kobietą, a tu nagle musi zmierzyć się z czymś co w posadach zachwieje jej poczuciem moralności. Książkę czyta się szybko, czytelnik jest ciekawy jak ta cała zagmatwana sprawa się rozwiąże. Pod tym względem bardzo mi się podobała. Jednak czasem drażniły mnie poglądy bądź zachowanie bohaterów, zwłaszcza Abbie - choć w sumie to nawet trochę ją rozumiem, bo w pewnym momencie na pewno czuła się zagubiona... Bardzo polubiłam Jesse'a i mu kibicowałam, mimo, że czasem bywał niemożliwy :) Ale Abbie chyba takiego mężczyzny potrzebowała :)

sobota, 2 kwietnia 2016

Turniej w Gorlanie - John Flanagan

Cześć!

Właśnie przed chwilą skończyłam czytać kolejną powieść z cyklu o Zwiadowcach. Tym razem autor wziął na tapetę lata wcześniejsze, niedługo po tym jak Halt poznał Crowleya. W zasadzie Turniej w Gorlanie to kontynuacja opowiadania Hibernijczyk z tomu Zaginione historie.
Baron Morgarath planuje przejęcie władzy. Pod pozorem ochrony króla więzi go w swoim zamku w Gorlanie. Chce, aby król Oswald wydziedziczył swego syna Duncana, który poczyna sobie coraz śmielej napadając na wioski. Takie zachowanie nie jest podobne do księcia, ale pogłoski wydają się być prawdą. Poza tym baron dąży do osłabienia Korpusu Zwiadowców poprzez zdymisjonowanie najlepszych ludzi. To właśnie do nich zwracają się Crowley i Halt z prośbą o pomoc. Chcą przeciwstawić się Morgarathowi i uwolnić króla. Czy ich plan się powiedzie? Czy zwiadowcy pójdą za nimi? I czy z garstką ludzi uda się pokonać potężnego barona?

Bardzo lubię serię o Zwiadowcach! Autor przygotował nam niespodziankę w postaci nowego cyklu: Wczesne lata. Ja osobiście bardzo się z tego ciesze, bo uwielbiam Halta! To chyba mój ulubiony bohater całej serii!!! Książka posiada wszystko to co lubię w powieściach Flanagana. Wspaniałych ludzi, nie wolnych od wad (np. Egon), którzy jednak stawiają dobro innych, dobro kraju, ponad własne dobro. Świat, który stworzył autor jest pochwałą ideałów: wierności, rycerskości, oddania, przyjaźni. Bardzo mi się to podoba. Powieść trzyma w napięciu, zwłaszcza pod koniec. Ja wiem, że seria jest bardziej dla młodzieży, a ja niedługo zmienię cyferkę z przodu na 3(!), wiem, że nie jest to jakaś wybitna literatura, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało oraz w żaden sposób nie odbierało przyjemności z lektury. Będę czekać na kolejne tomy, a w międzyczasie chętnie wrócę do poprzednich :)