środa, 27 lutego 2013

Czujecie wiosnę…? :)



Cześć!

Dziś była tak ładna pogoda, że postanowiłam wybrać się na spacer. Słoneczko świeciło a w powietrzu czuć było powiew wiosny:)


Słoneczko :)



Prawie bezchmurne niebo

Kot też poczuł wiosnę :)



wtorek, 26 lutego 2013

Espresso czyta - WILCZARZ



Wilczarz ma rację, a Ludojad - nie

Wilczarz Marii Siemionowej to moje pierwsze spotkanie z rosyjską fantasy. Tytułowa postać to ostatni wojownik z rodu Szarego Psa. Jedenaście lat przed rozpoczęciem naszej opowieści, na plemię Wilczarza napadli ludzie Winitariusza, zwanego Ludojadem, którzy wymordowali całą osadę zostawiając przy życiu jedynie dwunastoletniego chłopca – „na szczęście”. Chłopiec wzięty w niewolę trafił do kopalni w Górach Szmaragdowych, gdzie spędził siedem ciężkich lat. Po odzyskaniu wolności Wilczarz ma przed sobą tylko jeden cel: zemstę. Pragnął zabić Ludojada a potem umrzeć. Nie dane mu to jednak było. Po dokonaniu zemsty ratuje piękną niewolnicę Neelith i uwięzionego mędrca Tilorna. Droga zaprowadzi Wilczarza i jego towarzyszy ich do miasta Halirad, gdzie nasz bohater zostaje najęty na ochroniarza knezinki Hellony. Zanim to jednak nastąpi zdoła jeszcze uratować młodego uczonego Eurycha i pomóc pewnej staruszce.

Wilczarz to postać na wskroś szlachetna i surowa. Silny, potrafiący świetnie walczyć, bezlitosny dla tych którzy zagrażają jego przyjaciołom, wierny i spieszący z pomocą każdemu. Niekiedy może się zdawać, że taka postać nie może być realna, gdyż jego charakter jest zbyt szlachetny, biorąc pod uwagę jego przeżycia. Mnie to jednak niespecjalnie przeszkadza. Postać Wilczarza charakteryzuje też głęboki szacunek: dla kobiet, dla natury czy nawet przedmiotów codziennego użytku (stół – Ręka Boża).Ponury, nie potrafiący ładnie się wysławiać w wieku 23 lat odkrywa co to przyjaźń. Ludzka przyjaźń, gdyż podczas pobytu w kopalni zyskał jednego przyjaciela – nietoperza Gacka.

 No właśnie – Gacek! Uwielbiam tego nietoperza. Jest wierny swemu przyjacielowi, w każdej sytuacji jest gotów stanąć w jego obronie. Na dodatek bezgranicznie mu ufa:
„Jej ochroniarz bawił się ze swym skrzydlaty ulubieńcem. Podrzucał go wysoko na dłoni, Gacek kilka razy obracał się w powietrzu, a potem, nie rozwijając skrzydeł, spadał w dół. Zwierzak doskonale wiedział, że znajoma ręka go pochwyci, nie pozwoli upaść na ziemię.”

Nie wiedzieć czemu polubiłam także uczniów Wilczarza. Bracia Dobrzy, czyli Dobrosław i Dobrobor, to postacie wielce sympatyczne. Poważnie traktują swoją służbę, ale pełno w nich jeszcze młodzieńczej werwy i zapału.

Każdy rozdział poprzedzony jest wierszem, co w założeniu miało chyba wzbogacać książkę, jednak niektórym może to przeszkadzać. O przeszłości Wilczarza dowiadujemy się z retrospekcji, gdyż sam bohater nie lubi o niej mówić.

W sumie Maria Siemionowa napisała 5 książek o losach Wilczarza, ale w Polsce ukazała się do tej pory tylko jedna, wydana nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. W 2007 roku powstała ekranizacja wyżej wspomnianej książki Volkodav – ostatni z rodu Szarych psów w reżyserii Nikołaja Lebiediewa. Muszę jednak zaznaczyć, iż fabuła filmu dość znacznie odbiega od treści książki. Książka bardzo mi się podobała. Polubiłam Wilczarza i jego przyjaciół, zwłaszcza mojego ulubionego Gacka. Chciałabym, aby w Polsce ukazały się tłumaczenia kolejnych powieści o przygodach walecznego wojownika.

Więcej opinii o książce można poczytać tu Klik!

niedziela, 24 lutego 2013

Odżywka Alverde z aloesem i hibiskusem oraz żel lniany



Cześć!

Dziś chciałabym Wam przedstawić odżywkę do włosów firmy Alverde z aloesem i hibiskusem dla suchych i zniszczonych włosów. Odżywka ma pojemność 200 ml i można ją nabyć w sieci drogerii DM za jakieś 2,25 euro. Szkoda, że w Polsce jest dostępna tylko w sklepach internetowych lub na allegro, gdyż tam można ją nabyć sporo drożej. Odżywka ma dość treściwą konsystencję, biały kolor oraz zapach, hmmm… dość specyficzny, choć nie powiedziałabym, że jest nieprzyjemny. Kwestia gustu. Jest to produkt wegański.
 

Dla zainteresowanych skład:
Moje włoski kręcą się (czyt. sterczą na wszystkie strony) i są trochę sianowate, więc potrzebują porządnego nawilżenia. I ta odżywka całkiem nieźle sobie z tym radzi, wydobywa skręt, włosy są miękkie i miłe w dotyku. Przy okazji pomaga także w rozczesywaniu, a z tym mam zawsze problem. Szkoda tylko, że efekt nawilżenia nie utrzymuje się długo, ale na to nie znalazłam jeszcze skutecznego sposobu. Lubię łączyć odżywki z żelem z siemienia lnianego.

Siemię lniane jest generalnie moim wielkim odkryciem. Dowiedziałam się o nim bodajże z forum na Wizażu i postanowiłam wypróbować. Nie wygląda to może zbyt zachęcająco, ale działa świetnie. Łyżeczkę siemienia lnianego (ja mam w ziarenkach) należy zalać niewielką ilością wody i gotować kilka minut. Po ostygnięciu odrobinę tej – przepraszam za wyrażenie – glutowatej masy nakładamy na włosy. Szczególnie polecane dla kręconowłosych, bo działa jak żel, a przy tym wydobywa skręt, nawilża i jest w 100% naturalny.