sobota, 27 czerwca 2015

Zakupy

Cześć!

Ostatnio trochę zaszalałam i uzupełniłam garderobę (i biblioteczkę przy okazji).
Za Nepomucką średnio przepadam, ale ta książka bardzo mi się podobała, więc gdy ją ujrzałam stwierdziłam, że chętnie ją przygarnę. A Europa jest kobietą wydała mi się ciekawą pozycją :)
Kurtka 3w1 kupiona w Decathlonie. Prawie nigdy nie kupuję ubrań przez internet, ale tym razem się skusiłam. Wydawało mi się, że kurtka będzie grubsza, ale i tak mi się podoba. tylko troszkę za długie rękawy ma, ale dzięki rzepom można je trochę podregulować. W Decathlonie skusiłam się jeszcze na:
I mogę iść podbijać świat :)
Kupiłam jeszcze 2 zwykłe koszulki. Dlaczego tak jest, że najprostsze rzeczy, bez żadnych udziwnień jest najtrudniej znaleźć?
Miałam też ochotę na luźniejszą koszulkę
I ostatni udokumentowany zakup, czyli torebka. Podoba mi się jej kolor. Teraz chodzi za mną sukienka, a właściwie dwie. Mam ochotę na małą czarną i na jakąś kolorową, może w barwie torebki? Albo zieloną? 





czwartek, 25 czerwca 2015

Sałatka z tuńczykiem

Cześć!

Macie ochotę na sałatkę? Zapraszam :)

- saszetka ugotowanego ryżu
- 3 ugotowane na twardo jajka
- puszka tuńczyka
- 0,5 dużej cebuli 
- 2 ogórki kiszone
- groszek
- sól, pieprz, majonez, musztarda
Do ugotowanego i ostudzonego ryżu dodać groszek, tuńczyka, pokrojone jajka, ogórki i cebulę. Doprawić przyprawami, majonezem i musztardą. Gotowe, tylko się częstować :)

piątek, 19 czerwca 2015

Joyland - Stephen King

Cześć!

Niespecjalnie lubię się bać. Nie przepadam za horrorami w kinie. A jednak jeśli chodzi o literaturę czasem sięgam po ten gatunek. Niekwestionowanym królem literatury grozy jest Stephen King (nazwisko zobowiązuje :)). Będąc u znajomych zobaczyłam na półce Joyland i skusiłam się.
Poznajemy studenta college'u Devina Jonse'a, który chcąc zarobić na czesne zatrudnia się w lunaparku gdzieś w Karolinie Północnej. Chłopak ma złamane serce, więc praca mam mu pomóc oswoić się z myślą o rozstaniu z dziewczyną. Całe wakacje haruje razem z poznanymi przyjaciółmi w parku rozrywki Joyland, poznaje gadkę, nosi futro, tańczy, jednym słowem - sprzedaje zabawę. Sielanka? Nie do końca. Cztery lata wcześniej w lunaparku popełniono morderstwo i od tej pory w tunelu strachu czasem pojawia się duch ofiary. Jakby tego było mało miejscowa wróżka widzi "cień" nad Devinem i zaleca, aby był ostrożny. A chłopaka intryguje nietypowe morderstwo czym naraża również siebie na niebezpieczeństwo. W międzyczasie poznaje młodą matkę z niepełnosprawnym synem (który również ma dar widzenia niektórych rzeczy) oraz dwa razy uratuje komuś życie.

Cóż, jak na Kinga, Joyland nie jest taki straszny :) Owszem, mamy duchy (jednak nie robią one nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie...), mamy morderstwo (a właściwie morderstwa), mamy ostateczną rozgrywkę między Dev'em i mordercą, ale mam wrażenie, że to jakby mimochodem. Ważne są relacje między ludźmi, przyjaźń, która przetrwała wiele lat, radość, że robi się coś sensownego, dobroć, która do nas wraca, czasem niespodziewanie... Historia opowiedziana przez Kinga jest w jakiś sposób krzepiąca.

czwartek, 11 czerwca 2015

Kasza bulgur z papryką i suszonymi pomidorami

Cześć!

Podzielę się z Wami kolejnym udanym eksperymentem kulinarnym. Ostatnio "odkryłam" kaszę bulgur. Jest naprawdę smaczna! Zwykle używałam jej jako dodatek do sosu mięsnego, ale ostatnio spróbowałam innej jej wersji. Przepis, na którym bazowałam znajdziecie tutaj. Moja wersja jest taka (na 2 osoby):


- saszetka kaszy bulgur
- 0,5 zielonej papryki
- czerwona papryka
- 8-10 suszonych pomidorów
- 0,5 dużej cebuli lub jedna mała
- sól, pieprz, przyprawa typu vegeta
- koncentrat pomidorowy
- masło
- woda



Na maśle podsmażamy cebulkę, następnie dodajemy pokrojone papryki. Pomidory kroimy, zalewamy na chwilę wrzątkiem, odcedzamy. Gdy papryki będą już podduszone dodajemy opłukaną kaszę bulgur, pomidory, zalewamy wodą, doprawiamy i dusimy, aż kasza będzie miękka i wchłonie wodę. Pod koniec dodajemy koncentrat pomidorowy. 
Można jeść solo, ja podałam kaszę z sałatą ze szczypiorkiem i śmietaną.

wtorek, 9 czerwca 2015

Luxtorpeda - A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki



Cześć!

Nie tak dawno próbowałam swoich sił w opiniowaniu płyty Luxtorpedy Robaki. Idę za ciosem i zabieram się teraz za cd A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki. Przy czym muszę stwierdzić, że pisanie o muzyce to zdecydowanie nie jest mój konik.
Jak w poprzednim przypadku dostajemy dwa krążki. Jeden z  trzynastoma utworami, a drugi z wersjami instrumentalnymi. Jest mocno, mądrze i krzycząco – czyli to co tygryski lubią najbardziej :) Od razu na wstępie dostajemy mocne uderzenie. Zresztą energetycznie jest przez pierwsze 5 utworów, by nieco zwolnić przy Pustej studni

Deszcz przeciął powietrze, padłem w błocie na kolana
Zdobny dach osłaniał studnię przed brudem tego świata
Z kałuży piłem mętną wodę tak łapczywie
To kałuża tuż przy studni uratowała życie
(Luxtorpeda - Pusta studnia)
Nawiasem mówiąc to jeden z moich ulubionych utworów na płycie. Ja w ogóle lubię teksty z przesłaniem, nawet te smutne. Krzyki też lubię, więc ta płyta jest jak najbardziej dla mnie.

Kolejnym kawałkiem, który bardzo mi się podoba, to próba rozliczenia się z ojcem, który odszedł, czyli Nieobecny nieznajomy. Czy tylko mnie chwytają za serce słowa: 

Jestem ojcem też
Oddałbym życie za nią
Umierał na nowo
Dla niej codziennie
zżera mnie strach
Jestem inny niż Ty
Czy taki sam?
(Luxtorpeda - Nieobecny nieznajomy)

Na uwagę zasługuje też piosenka J’eu les Poids – zwłaszcza fragmenty wykonywane przez Hansa, są takie proste a zarazem poetyckie. Polecam wsłuchać się w tekst – chyba jestem nieuleczalnym romantykiem :)

Inne utwory również są bardzo dobre. Dobrze się tego słucha, teksty dają do myślenia a i forma przekazu mi odpowiada. Ogólnie, jestem bardzo zadowolona z zakupu tego krążka. Czy jest lepsza od Robaków? Ciężko mi powiedzieć. Do Robaków mam ogromny sentyment, bo to było moje pierwsze spotkanie z Luxami i chyba pod tym względem wygrywają.

czwartek, 4 czerwca 2015

Wzgórze Franków

Cześć!

Skoro już jesteśmy w temacie Dukielszczyzny (vide: poprzedni post) opowiem Wam o naszym krótkim tripie na Wzgórze Franków, zwanym inaczej ze względu na swoją wysokość, Wzgórzem 534. Jest to górka niewysoka, ale odegrała ważną rolę w czasie II Wojny Światowej, a dokładniej we wrześniu 1944 roku, podczas operacji dukielsko-preszowskiej.
Po pierwsze: jak dojechać? Jadąc od strony Dukli drogą na Nowy Żmigród w Teodorówce po prawej stronie znajduje się zjazd na Pałacówkę. Stamtąd już bardzo prosto trafimy na Wzgórze.
Droga na szczyt jest wygodna, po części asfaltowa, w wyższych partiach gruntowa. Można wjechać na samą górę samochodem. A warto, bo panorama jest piękna :) Co prawda powietrze nie było jakieś super przejrzyste, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Zresztą, gdy gdzieś idę, zdecydowanie wolę jak jest trochę "pod chmurką" - o wiele lepiej mi się wtedy chodzi, niż gdy słońce mocno przygrzewa.
Widok jest naprawdę cudowny. Obejmuje panoramę Beskidu Dukielskiego m.in. możemy spojrzeć na Cergową czy Piotrusia. Przeważają zalesione szczyty oraz urokliwe doliny. Trudno uwierzyć, że ta okolica była świadkiem tak krwawych wydarzeń z przeszłości. Na szczycie znajduje się pomnik upamiętniający poległych żołnierzy armii radzieckiej i czechosłowackiej.

 
Korzystając z okazji pojechaliśmy także do Pustelni św. Jana z Dukli znajdującej się nieopodal, ale trafiliśmy akurat na Mszę Św.











wtorek, 2 czerwca 2015

Dukla. Miasto na rubieżach Rzeczypospolitej - Jadwiga Morawska

Cześć!

Ostatnio niespodziewanie (kolega mi pożyczył) wpadła mi w łapki książka dotycząca historii miasteczka położonego w pobliżu granicy ze Słowacją w województwie podkarpackim. Chodzi o Duklę (ostatnio miałam okazję tam chwilkę gościć). Dukla. Miasto na rubieżach rzeczypospolitej - zarys dziejów Dukli do 1939 roku Jadwigi Morawskiej to w zasadzie praca magisterska autorki, która przez wiele lat uczyła historii, wplatając w nią historię regionu. 
Książka podzielona jest na 4 rozdziały. Pierwszy opisuje środowisko geograficzno-historyczne Dukli m. in. umiejscowienie miasta, środowisko przyrodnicze, herb, osadnictwo itp.. Drugi rozdział jest poświęcony okresowi od pierwszych wzmianek o mieście (XIV w.) do czasu pierwszego rozbioru. Rozdział trzeci opisuje dzieje Dukli w latach 1772-1918, zaś ostatni rozdział obejmuje okres międzywojenny.

Troszkę informacji było według mnie podanych na sucho, część wiadomości było dla mnie niepotrzebnych (takie troszkę zapychacze) ale biorąc pod uwagę, że jest to praca magisterska, a nie dzieło literackie jestem w stanie to wybaczyć. Zwłaszcza, że wśród informacji dla mnie niezbyt istotnych znalazłam kilka naprawdę ciekawych informacji - m.in. o handlu winem z Węgrami, o pobycie króla Jana Kazimierza w Dukli, Bieczu i Krośnie, o Marynie Mniszchównie, żonie cara Dymitra Samozwańca (choć informacje na jej temat nie są potwierdzone) czy o ludności żydowskiej zamieszkującej w Dukli.

Troszkę szkoda, że historia urywa się w 1939 roku, bo chętnie poczytałabym coś o Wzgórzu Franków i bitwie o Przełęcz Dukielską. Generalnie cieszę się, że książka trafiła w moje ręce.