piątek, 28 czerwca 2013

Kruche ciasteczka z kokosem



Cześć!

Czeka mnie ciężki weekend, dlatego na poprawę humoru podam Wam przepis na jedne z moich ulubionych ciasteczek. Troszkę trzeba przy nich postać, ale efekt jest tego wart:)

Kruche ciasteczka z kokosem
- pół kilograma mąki
- kostka margaryny
- 12 dag cukru
- 3 łyżki śmietany
- pół łyżeczki octu
- aromat waniliowy, rumowy lub migdałowy
- łyżeczka proszku do pieczenia
- jajko
- 10 dag cukru kryształu
- wiórki kokosowe
- ewentualnie posiekane orzechy

Margarynę siekamy z mąką i proszkiem. Dodajemy cukier (12 dag), żółtko, ocet, śmietanę i aromat. Zagniatamy ciasto, wstawiamy do lodówki na 0,5-1 godzinę. Ciasto posypujemy mąką i rozwałkowujemy na placek o grubości ok. 0,5 cm. Wycinamy ciasteczka. Smarujemy je nieco roztrzepanym białkiem (ja dodaję do niego odrobinę mleka) oraz posypujemy mieszanką cukru (10 dag) i kokosa (lub orzechów). Kładziemy na natłuszczoną blachę i pieczemy w temp. 180-200 ° C aż się ładnie zarumienią (ok. 25 min).
Do kawy są idealne:)

środa, 26 czerwca 2013

Kosmetyczne zakupy czerwcowe

Cześć!

Miałam nie kupować zbędnych kosmetyków w czerwcu i zabrać się za oszczędzanie. No właśnie - miałam... Choć i tak jestem umiarkowanie zadowolona, gdyż nie kupiłam, aż tak wielu kosmetyków. Niemniej nie wszystkie były mi potrzebne.
- krem do depilacji w sumie właśnie mi się skończył, a ten kosztował 3,99 zł w Biedronce - na dodatek zafundował mi go Brat. Co prawda nie przepadam za kremami do depilacji tej firmy (Eveline), ale stwierdziłam, że dam mu szansę;
- pasta do zębów Elmex zielona ( dla wrażliwych zębów). Kupiłam ją w promocji za 9,99 zł, na dodatek z gratisem w postaci 20 ml miniaturki. Moje dziąsła ostatnio nie są w najlepszej formie - mam nadzieję, że ta pasta pomoże. Ale najpierw muszę skończyć pastę z Ziai;
- trzy żele pod prysznic Palmolive. Dwa z nich były w promocji 2 w cenie 1 (oliwka i thermal spa) - razem kosztowały 7,99 zł, zaś będąc w markecie Carrefour zobaczyłam na wyprzedaży żele za 4,19 zł. Między nimi był ten o zapachu bergamotki i werbeny. Lubię zapach werbeny, więc... Nie musiałam kupować aż tylu żeli, ale cóż - wszystkie zużyję. Tylko w przyszłym miesiącu nawet nie będę patrzeć na półki z żelami - o nie!
- gąbeczka do mycia z Lidla za 0,85 zł - wymieniłam starą, więc zakup był uzasadniony;
- chusteczki nawilżone o zapachu pomarańczy za 0,99 zł, również z Lidla - od czasu do czasu się przydadzą, zwłaszcza w upały, gdy chcemy się odświeżyć, a za bardzo nie ma jak;
- czekoladowe maslo do ciała z orzechami pistacji - znalazłam je w cenie na do widzenia w Rossmannie za niecałe 6 zł (5,59 zł? - nie pamiętam dokładnie) - przecież nie mogłam przejść obok niego obojętnie! Co ciekawe krem do ciała wanilia i indyjskie daktyle były w tej samej cenie, ale nie były oznaczone jako cena na do widzenia. Wzięłam masło - bo lubię masła :) lubię czekoladę, bałam się zbyt chemicznego zapachu kremu, poza tym masełko było ostatnie i było w CNDW.

Patrząc na te zakupy dochodzę do wniosku, że jednak tak bardzo nie szalałam :) Poza żelami i masłem reszta i tak byłaby przydatna. Bez chusteczek też mogłabym żyć, ale za taką cenę i biorąc pod uwagę ich przydatność też jestem zadowolona z ich zakupu. Prawie zapomniałam - kupiłam jeszcze 2 zapasy mydła do rąk - ale one są nie tylko dla mnie.



poniedziałek, 24 czerwca 2013

piątek, 21 czerwca 2013

Moja pierwsza foccacia



Cześć! 

Jakiś czas temu, korzystając z tego, że byłam w domu rodzinnym (w mieście, gdzie pracuję nie posiadam kuchenki z piekarnikiem ) upiekłam moją pierwszą foccacię. Podaję linka do przepisu, który posłużył mi jako baza: The Adamant Wanderer. Nie podaję swojej wersji, gdyż zrobiłam ją z podwójnej porcji, ale raczej „na oko” i nie potrafię podać dokładnych proporcji. Nadmienię tylko, że zamiast koziego sera dałam ser kanapkowo-sałatkowy (typu feta), zamiast tymianku dałam rozmaryn, zaś z braku oliwy z oliwek użyłam zwykłego oleju. No i dałam więcej drożdży, bo jakoś źle zrozumiałam przepis a jak się zorientowałam było już za późno. Takie rzeczy to tylko ja potrafię :) No i piekłam ją dłużej, bo zrobiłam większą porcję. Mimo wszystko foccacia udała się wspaniale i na pewno upiekę ją ponownie.

Ciasto przed pieczeniem – jak widać na części jest świeży rozmaryn, zaś resztę posypałam suszonym.


Troszkę mi się serek przypiekł z jednej strony, ale i tak całość była smaczna.

W zeszłym roku przywiozłam z Niemiec gotową mieszankę do pieczenia chleba, ale do tej pory nie udało mi się jej wypróbować. Zerknąwszy na datę ważności natychmiast postanowiłam, że ją upiekę. Mimo, że mieszanka była już nieco po terminie chlebek i tak się udał. Miałam mieszankę z ziarnami – bardzo przypadła mi do gustu – zwłaszcza ze świeżym masełkiem :) 


Podejrzewam, że w Polsce tez można dostać takie mieszanki. Widziałyście je może w sklepach? Jak się kształtują cenowo? Ja za swoją zapłaciłam ok. 50 centów, więc uważam, że cena jest korzystna.