Cześć!
Oj, ile dobrego można wyczytać w internecie o powieściach Charlotte Link. A jednak do tej pory jakoś nie było mi po drodze z tą autorką. Do czasu, aż u koleżanki na półce zobaczyłam Ciernistą różę. Koleżanka zachęcała do przeczytania i chętnie mi ją pożyczyła (za co dziękuję). Nie zawiodłam się.
Na wyspie Guernsey, w domu otoczonym różanym ogrodem mieszkają dwie staruszki wynajmujące pokoje letnikom. Przez przypadek trafia do nich Karin Palmer, młoda Niemka, nieszczęśliwa w małżeństwie i mająca problemy emocjonalne kobieta. Beatrice, właścicielka domu, zaprzyjaźnia się z kobietą i zaczyna opowiadać jej najważniejsze historie ze swojego życia, głównie związane z okupacją. Przy okazji Karin dowiaduje się dlaczego Beatrice pozwala mieszkać w swym domu Helene - kobiecie, która była żoną groźnego, niezrównoważonego hitlerowca. W wojennej zawierusze młoda Beatrice została rozdzielona z rodzicami i musiała szybko nauczyć się radzić sobie w nowej sytuacji. Kilkadziesiąt lat później jej uporządkowany świat burzy się za sprawą brutalnego morderstwa.
Nazwisko autorki kojarzyło mi się raczej z kryminałami, bądź thrillerami. W Ciernistej róży owszem, mamy morderstwa, ale w dużym stopniu powieść ukazuje relacje międzyludzkie, zachowania w obliczu kryzysu, próby dostosowania się do sytuacji, walkę z samym sobą i swoimi słabościami. oraz decyzje, które determinują życie bohaterów. Nie jest to więc typowy kryminał lub thriller, co nie znaczy, że jest nudny. Wręcz przeciwnie. Z napięciem śledziłam losy bohaterów, które zostały ukazane naprzemiennie - teraźniejszość przeplata się ze wspomnieniami.
Charlotte Link zainteresowała mnie swoją historią, która naprawdę mi się spodobała. Styl autorki jest przyjemny w odbiorze, nie męczy czytelnika. Przyczepić mogę się tylko do kilku literówek, które wyłapałam, ale nie utrudniało mi to czytania. Myślę, że to dopiero początek mojej znajomości z tą autorką, zwłaszcza, że napisała ona już sporo powieści. Oby pozostałe były równie dobre.