środa, 28 lutego 2018

Pierś z kurczaka zapiekana z marchewką

Cześć!

Podzielę się z Wami dziś przepisem genialnym w swej prostocie i jednocześnie bardzo smacznym. W sam raz na niedzielny obiad :)

- pierś z kurczaka (ilość zależy od liczby osób)
- marchewki
- majonez
- kawałek żółtego sera
- marynata staropolska, przyprawa do kurczaka lub własnoręcznie przygotowana ulubiona marynata
- olej
Pierś z kurczaka kroimy na cienkie płaty, w razie potrzeby lekko rozbijamy. Marynatę mieszamy z odrobiną oleju, wrzucamy do niej mięso i zostawiamy na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Marchewkę i ser ścieramy na tarce. Mięso układamy w wysmarowanym olejem naczyniu żaroodpornym. Na wierzch dajemy marchewkę, na to majonez a na wierzch - ser. Wszystko zapiekamy do miękkości, jakieś 45 -60 minut. Proste? Pewnie, że tak! A jakie smaczne :)

niedziela, 25 lutego 2018

Tajemnice Luizy Bein - Renata Kosin

Cześć!

Chyba nikt z blogerów, tak jak Ewelina, nie potrafi zmobilizować mnie do zmierzenia się z książkowymi wyzwaniami. To ona wymyśliła Mini Czelendż, w którym biorę udział co roku, a także indywidualne wyzwanie czytelnicze. Niczym wytrawny detektyw wyszukuje pozycje, które potem zadaje nam do czytania. Nigdy nie miałam styczności z prozą Renaty Kosin i proszę - dostałam ją jako wyzwanie. Mogłam wybrać sobie dowolną książkę i padło na Tajemnice Luizy Bein.
W Wartemborku odkryto stary cmentarz zakonny, gdzie wśród leżących kości mnichów odnaleziono szkielet kobiety z dzieckiem w ramionach. Kobietą okazuje się miejscowa arystokratka Luiza Bein, jednak nie wiadomo kim było dziecko. Luiza miała bowiem jednego syna, który wyjechał do Szwajcarii. Młoda dziennikarka Klara podejmuje się zbadać historię Luizy. W tym celu udaje się do Szwajcarii, gdzie razem z jedynym żyjącym przodkiem dziedziczki, Alexandrem próbuje odtworzyć historię rodziny Beinów, która okazuje się niezwykle barwna i skomplikowana. Okazuje się, że nie wszystkim jest to na rękę. Ktoś próbuje pokrzyżować plany Klary i Alexa. Nie cofnie się przed niczym, aby prawda nie wyszła na jaw. Kto i dlaczego to robi? Czy warto narażać się na niebezpieczeństwo, aby poznać historię rodziny?

Fabuła jest dość skomplikowana i zawiła. Czasem trochę się gubiłam, ale generalnie było bardzo ciekawie. Pomimo tego po głowie chodziła mi myśl, że te wszystkie wydarzenia są raczej mało prawdopodobne. Tzn. mogłyby pewnie się wydarzyć, ale jakoś w to wątpię :_ No ale to książka mająca być rozrywką, nie musi być aż tak wiarygodna... Klara i Alex to całkiem sympatyczni bohaterowie, choć posiadali też pewne cechy, które nie pozwoliły mi ich do końca polubić. Jeśli będziecie czytać, to myślę, że się zorientujecie o czym mówię. 

Na plus należy zaliczyć wplątanie w fabułę historii, głównie Warmii. Może dzięki temu zwiększy się zainteresowanie tematem. Moim zdaniem jednak autorka nieco przekombinowała, bo te wszystkie znaczki w Biblii, skrytki, tajemnicze listy... Bardzo to wszystko zawikłane i nie wiem czy zwykł człowiek zadałby sobie tyle trudu, aby to wszystko, mówiąc kolokwialnie, poskładał do kupy :) Mimo wszystko książkę czytało się dobrze i poruszyła też kilka problemów, jak np. samotności. Podsumowując: Tajemnice Luizy Bein to przyjemna, całkiem interesująca pozycja :)

poniedziałek, 5 lutego 2018

Pan Lodowego Ogrodu tom I - Jarosław Grzędowicz

Cześć!

Mieliście tak kiedyś, że zaczęliście czytać jakąś książkę, nie podeszła Wam, a przy ponownej próbie macie ochotę krzyczeć: "Rany, jakie to dobre!"? Ja tak właśnie miałam z Panem Lodowego Ogrodu. Już kiedyś robiłam do niego podejście, doszłam do momentu gdy Vuko znalazł resztki stacji Midgaard II i znajduje zwłoki naukowca pod postacią pół-kościotrupa, pół-posągu. I stwierdziłam, że to nie dla mnie. Jakże się myliłam! :)
Za górami, za lasami... A nie, to nie ta bajka :) Gdzieś po drugiej stronie kosmosu znajduje się planeta Midgaard, na której zaginęło kilkoro naukowców z Ziemi. Nikt nie wie co się z nimi stało, nie dają znaku życia. Vuko Drakkainen zostaje wybrany jako jednoosobowa ekspedycja ratunkowa. Ma odnaleźć naukowców żywych lub martwych i sprowadzić ich do domu. No i posprzątać bałagan, który ewentualnie tam zostawili. Bo pierwszą zasadą, do której należy się zastosować jest nieingerowanie w obcą kulturę. Vuko jest świetnie wyszkolony, zna język, zwyczaje mieszkańców obcej planety, na dodatek ma wspomaganie w postaci Cyfrala. Nie jest jednak przygotowany na to co spotyka na Midgaardzie. W poszukiwaniu naukowców rusza wgłąb lądu, poznaje nowych ludzi, obyczaje, kulturę. I pragnie wykonać zadanie. Cały czas marząc o cappuccino i paście do zębów :)

Narracja jest przeplatana: pierwszo- i trzecioosobowa. To bardzo ciekawy zabieg, zwłaszcza, że w pewnym momencie dochodzi też wątek Odwróconego Żurawia. W pierwszym tomie dwa wątki: Vuko i Żurawia są prowadzone oddzielnie, ale mam przeczucie, że w kolejnych ich drogi się skrzyżują. Już nie mogę się doczekać, aby się o tym przekonać i zobaczyć jaka awantura z tego wyniknie.

Vuko Drakkainen to postać, której nie sposób nie polubić. Mnie najbardziej ujęło jego ironiczne poczucie humoru, umiłowanie wolności i lojalność. Jest świetnie wyszkolony, ale nie jest maszyną do zabijania. Posiada sporą dawkę empatii, naprawdę próbuje zrozumieć kulturę, w której się znajduje, choć czasem jest to bardzo trudne. Na przykład, gdy zdarzają się niewytłumaczalne zjawiska, które miejscowi tłumaczą wojną bogów. Czy Drakkainenowi uda się znaleźć i ocalić naukowców?

Ja nie wiem czemu za pierwszym razem odrzuciło mnie od tej książki. dziś, po lekturze pierwszego tomu jestem zachwycona. Jeśli pozostałe części utrzymają poziom to czeka mnie jeszcze kawał dobrej literatury. Wyobraźnia Grzędowicza jest naprawdę rozbuchana. Świat, który stworzył jest wyraźnie inspirowany średniowieczem. Brutalność i krew są tutaj na porządku dziennym, ale to wcale nie razi, przeciwnie - doskonale pasuje do sytuacji. Grzędowicz trochę bawi się gatunkami. Początek to typowe s-f, które stopniowo przemienia się w klasyczne fantasy z naleciałościami s-f. Na końcu pierwszego tomu robi się znów bardziej psychodelicznie. 

Bardzo podobało mi się spotkanie z Grzędowiczem, a Vuko to postać, której szczerze kibicuję, choć nie mam pojęcia, jak wyjdzie z opresji, w którą wplątał go autor na końcu. Tym bardziej mam ochotę sięgnąć po drugi tom. Jednak mam kilka zaległych książek, które muszę oddać i one mają priorytet. Ale dzięki temu zostanę w świecie Midgaardu na dłużej, co bardzo mi odpowiada.

Ja właśnie kompletuję tetralogię w serii Mistrzowie Polskiej Fantastyki, które to wydania bardzo mi się podobają. Są w twardej oprawie z adekwatną grafiką na okładce i w poręcznym formacie. Czcionka mogłaby być odrobinę większa, ale nie stanowi to jakiegoś problemu. Wydanie zaliczam bardzo na plus. 

Ogólnie jestem zachwycona i oczarowana pierwszym tomem Pana Lodowego Ogrodu i liczę, że kolejne będą równie dobre! 

sobota, 3 lutego 2018

Kolejne nowości w biblioteczce :)

Cześć!

A co! Pochwalę się jeszcze kolejnymi książkami jakie zasiliły moją biblioteczkę jeszcze w styczniu :) 
- Czas cudów, czyli opowieści pod jemiołą to zbiór opowiadań z motywem świąt Bożego Narodzenia - to jeden z dwóch zaległych prezentów urodzinowych. Co ciekawe, nie znam książek żadnej z autorek, więc nie wiem czego się do końca spodziewać. Będzie niespodzianka :)
- Pan Lodowego Ogrodu tom II Grzędowicza. Zaczęłam czytać pierwszy tom i bardzo mi się podoba, więc kompletuję serię :) Raczej nie będę zbierać innych książek z tego cyklu (chyba, że się skuszę na zbiór opowiadań Pilipiuka - ale to zobaczymy), ale PLO zbiorę całego :)
- Był sobie pies Camerona również dostałam na urodziny :) Podobno bardzo fajne. Liczę, że i mnie się spodoba :)

Muszę ograniczyć moje wizyty w bibliotece i poczytać trochę "domowych" książek :)

Pozdrawiam!