Cześć!
Wreszcie udało mi się przeczytać pierwszy tom Kronik Amberu Rogera Zelaznego. Niestety trafiło mi się to starsze dwutomowe wydanie, które, mimo, że korespondujące z treścią książki, nie zaspokaja mojego poczucia estetyki. To nowe wydanie wydaje się być o wiele lepsze. No cóż, dość narzekania, liczy się przede wszystkim treść!
Tom pierwszy tego wydania zawiera w sobie pierwszych pięć tomów Kronik Amberu (Dziewięciu Książąt Amberu, Karabiny Avalonu, Znak jednorożca, Ręka Oberona, Dworce Chaosu). Uważam, że to doskonały pomysł, aby zebrać cały cykl w dwutomowe dzieło.
Książka zaczyna się mocnym uderzeniem. Poznajemy mężczyznę po wypadku znajdującego się w klinice, utrzymywanego pod wpływem środków odurzających. Mężczyzna nie pamięta kim jest ani co się stało. Wie tylko, że musi stąd uciec co też czyni. Po drodze dowiaduje, że umieściła go w tym miejscu siostra. Postanawia do niej dotrzeć. Nie przyznaje się do utraty pamięci, tylko sprytem, powoli odzyskuje strzępy wspomnień. Pomaga mu w tym brat Random oraz spotkana w drodze kolejna siostra Deirdre, która uciekła z Amberu. Amber to, poza dworcami Chaosu jedyny realny świat, wszystko inne to
tylko cienie, które można tworzyć. Gdy uznaje, że może im zaufać opowiada o amnezji. Rodzeństwo zabiera go do Rebmy (podwodnego miasta, które jest odbiciem Amberu), gdzie przechodzi Wzorzec. To pomaga mu zrozumieć kim jest. A jest Corwinem, księciem Amberu, pretendentem do tronu. Zaczyna się walka o władzę.
Poznajemy dziewięciu książąt Amberu, z których każdy jest inny, każdy ma jakieś swoje ukryte ambicje, przy których realizacji knuje, intryguje. No, może poza Benedyktem i Gerardem, którzy są względnie moralni i oddani Amberowi, bez ambicji zasiadania na tronie. Nie stronią również od zabójstwa. Siostry wcale nie są lepsze, choć nie mogą walczyć o tron, mogą jednak być w obozie zwycięzcy... Wśród nich jest też ktoś kto nie cofnie się przed niczym by zdobyć to czego pragnie.
Muszę przyznać, że Zelazny ma rękę do intryg. Niesamowicie wszystko plątał, żeby utrudnić zadanie Corwinowi i nam przy okazji, bo poznajemy historię z jego perspektywy. W ogóle to ciekawa postać. Polubiłam go i mu kibicowałam, choć nie zawsze działał ze szlachetnych pobudek i nie zawsze jego działania były moralnie właściwe. Chciał tronu - jak większość jego rodzeństwa. Jednak dalsze wydarzenia musiały zweryfikować jego poglądy i zamierzenia. Poza tym odezwało się i niego sumienie. Jego rodzeństwo to też prezentuje ciekawe charaktery. Ta wesoła rodzinka obrazuje tezę, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Tutaj możemy dodać w przypływie humoru - na Atutach.
A właśnie - Atuty! Zelazny wykreował wspaniały fantastyczny świat, gdzie rodzeństwo miało możliwość kreowania cieni, piekielnych rajdów czy kontaktowania się przez Atuty - talię kart tarota z ich podobiznami. Atuty miały również inne ciekawe właściwości, ale o tym dowiecie się czytając książkę. Również inne pomysły autora zyskały moją aprobatę: Wzorzec, zniknięcie Oberona, czarna droga - to wszystko składało się na niesamowity świat, z którym żal się rozstawać. Przyznam, że niekiedy te wszystkie intrygi oraz pomysły autora sprawiały, że nie do końca nadążałam za nimi :) Zwłaszcza ostatnia część była w pewnych momentach za bardzo metafizyczna (głównie podróż Corwina z Amberu do Dworców Chaosu).
Na uwagę zasługuje też język, którym posługuje się autor. Jest piękny, czasem zabawny. Zresztą co ja będę się wysilać, żeby to opisać, zobaczcie sami:
Dalej, wciąż dalej jechaliśmy z Ganelonem przedziwnymi dzikimi drogami wiodącymi do Avalonu, alejami marzeń i koszmarów, pod mosiężną barkentyną słońca i rozpalonymi białymi wyspami nocy, póki nie zmieniły się w diamentowe i złote odpryski, gdzie księżyc pływał jak łabędź. *
Zelazny stworzył niezwykły świat, w którym wszystkie elementy są ważne i układają się w misterną całość. Nie dziwię się zupełnie, że Kroniki Amberu weszły do kanonu literatury fantasy. Niedługo sięgną po drugi tom opowiadający o przygodach Merlina (syna Corwina). Mam nadzieję,że ten drugi również się pojawi, bo - jak wspomniałam wyżej - polubiłam go bardzo.
* Roger Zelazny, Kroniki Amberu tom 1, wyd. Zysk i S-ka, s.178