Cześć!
Jakiś czas temu przeczytałam
książkę Fannie Flagg (to pseudonim autorki) Boże
Narodzenie w Lost River i dziś chciałam podzielić się z Wami moją opinią na
jego temat.
Poznajemy pana w średnim wieku z
problemem alkoholowym, rozwodnika i wychowanka domu dziecka – Oswalda T.
Campbella, gdy ten wybiera się do lekarza. Okazuje się, że stan jego zdrowia
jest fatalny. Lekarz przewiduje rychłą śmierć pacjenta, jeśli ten nie opuści
zimnego Chicago i nie przeniesie się w bardziej przyjazny klimat. Finanse nie
pozwalają panu Campbellowi wyruszyć na Florydę, trafia jednak do spokojnego,
cichego i małego miasteczka Lost River.
Tutaj poznaje i zaprzyjaźnia się
z jego mieszkańcami, poznaje ich historie, niekiedy przjmujące, zaczyna brać
coraz większy udział w życiu miasteczka i wraca do dawno zapomnianej pasji –
malowania. Poznaje także niepełnosprawną dziewczynkę – Patsy, która jest
podrzucona przez ojca podejrzanej rodzinie, która wcale o dziewczynkę nie dba.
Całe miasteczko chce pomóc małej. W otoczeniu pięknej przyrody i przyjaznych
ludzi Oswald odżywa. Czy uda mu się wyzdrowieć i czy na stałe zadomowił się w
miasteczku? Co się stanie z małą Patsy? O tym przeczytajcie sami :)
Historia chwytająca za serce :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię takie:)
Usuń