Cześć!
Jeśli zaglądacie na mojego bloga to zapewne zauważyliście, że odkąd odkryłam prozę Johna Steinbecka w 2015 roku, co jakiś czas pojawia się wpis odnośnie jego książek. Tym razem wyruszyłam z pisarzem w podróż po Ameryce, aby przekonać się jaka ona jest naprawdę.
W 1960 roku Steinbeck wraz ze swym psem Charleyem wyrusza kamperem w podróż po Ameryce Północnej. Chce na własnej skórze zobaczyć i poczuć jaka jest jego ojczyzna, o której pisze w swoich książkach. No i tu pojawiło się pierwsze zaskoczenie :) Bo spodziewałam się czegoś nieco innego. W zasadzie to nie wiem czego :) Może więcej ekscytujących przygód, opisów odwiedzanych miejsc, a dostałam obrazki, rozważania, rozmowy. W sumie całkiem mi się to podobało, choć pozostawiło też pewien niedosyt. Co zatem dostajemy w zamian?
Razem ze Steinbeckiem kierujemy się na północny-zachód, by zrobić pętlę i wrócić do Nowego Jorku. Podczas podróży pisarz dwukrotnie spotykał się ze swoją żoną, był też w stałym kontakcie telefonicznym z rodziną. Po drodze spotykał wielu ludzi, niektórych uwieczniał na kartach książki przytaczając dialogi, które odbył. Czasem zachwyci się jakimś widokiem czy np. starymi sekwojami, czasem spędza noc w kamperze (Rosynancie), czasem w motelu, a jego stałym towarzyszem jest wierny pies, któremu także poświęca sporo uwagi. Dostajemy sporą garść ciekawostek, szukamy amerykańskości, spotykamy ludzi, jemy sterylne, bezsmakowe jedzenie, a czasem pijemy doskonałą kawę z Południa czy pochylamy się nad problemami społecznymi. Ostatnie karty książki są poświęcone między innymi segregacji rasowej na południu Stanów. To dość gorzkie rozważania na temat ludzkich uprzedzeń i niesprawiedliwości. Daje sporo do myślenia, tym bardziej, że działo się to niespełna 60 lat temu, a więc w szerszej perspektywie całkiem niedawno. Jednak pomimo tych poważnych tematów Podróże z Charleyem to książka lekka i zabawna, a poczucie humoru Johna Steinbecka jest niezaprzeczalne :) Przez to książkę czyta się dobrze, choć (w moim przypadku) niezbyt szybko. Jak zwykle Steinbeck czaruje językiem. To chyba u niego standard i między innymi za to tak bardzo go lubię. Johna Steinbecka zawsze będę polecać i bardzo się cieszę, że mogłam z nim wyruszyć w Podróż.
P.S. Kojarzycie popularne stwierdzenie, że coś jest stanem umysłu? Otóż Steinbeck już podczas swojej podróży określał Teksas jako stan umysłu :) Taka ciekawostka.
Choć bardzo ciekawie piszesz o tej książce, myślę,że nie odnalazłabym się w jej tematyce.
OdpowiedzUsuńSzkoda :)
UsuńMam jego "Na wschód od Edenu", który sobie chce powtórzyć. A tak w ogóle to bardzo podobało mi się ostatnie wydanie jego dzieł i może jak odblokuję kupowanie książek to może uda mi się go skompletować w miarę tanio....o tej tez myślę. Piszesz zachęcająco....
OdpowiedzUsuń"Na wschód od Edenu" też bym bardzo chciała przeczytać i na pewno to zrobię. Bardzo mi się podoba to nowe wydanie i też chciałabym mieć w domu komplet :)
UsuńO, to bardzo przyjemna książka! Czytałam bardzo dawno temu, ale zapamiętałam, że mi się podobała.
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie. Chyba sobie ją odświeżę.
Przyjemna to odpowiednie słowo :)
UsuńCiągle sobie obiecuję, żeby sięgnąć po jego książki i tak mi schodzi :D
OdpowiedzUsuńSięgnij, sięgnij, bo warto :)
UsuńCiepła, przyjemna i ciekawa podróż. Najlepsze był momenty jak autor pisał, że starał się, żeby go nie poznali, a i tak go nie rozpoznawali prawie w ogóle. :P I akcja z niedźwiedziem. To taka książka odpstępstwo od twórczości Steinbecka, inna całkiem. Podobnie jest z Capą po Rosji, w bardzo podobnym stylu książka, więc moze też Ci się sopdobać. ;)
OdpowiedzUsuńCharley - niedźwiedziobójca :D
UsuńRosję też mam w planach, ale jeszcze nie wiem po jaką następną książkę Steinbecka sięgnę. Zastanawiam się nad "Krótkim panowaniem Pepina IV" :)
Kupiłem to ostatnio. Ale nie przeczytam prędzej niż latem. Bardziej mnie "Eden" zachęca.
Usuń"NA wschód od Edenu" też mnie kusi; i "Zima naszej goryczy" :) Ale to sobie na później zostawię chyba. Zresztą zobaczymy :)
Usuńkurde! kocham psy, więc pewnie sięgnę po te pozycję :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTego jeszcze nie czytałam. Podróżowanie z psem wydaje mi się sympatyczne. :)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne - zwłaszcza, że Charley jest już starszym, ułożonym psem :)
UsuńSteinbecka koniecznie muszę nadrobić. Na razie znam tylko dwie jego książki.
OdpowiedzUsuńPolecam, bo jest bardzo dobry, ale jak czytałaś to już sama wiesz :D
UsuńSteinbeck jest na mojej liście autorów do nadrobienia :) Ale podejrzewam, że ten tytuł zostawię sobie jednak na później, gdy już Johna trochę poznam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jest dobry pomysł :)
UsuńSteinbeck otworzył mi ten rok czytelniczy (książką "Myszy i ludzie) i od tego czasu cały czas kołacze mi się po głowie, że muszę sięgnąć po kolejne jego książki. Pisze niesamowicie i nie dziwię się, że tak bardzo wsiąkłaś w jego powieści.
OdpowiedzUsuńOj, wsiąkłam. Też zaczęłam od "Myszy i ludzi", ale nie do końca się nią zachwyciłam. Może dlatego, że nie wiedziałam czego się spodziewać? Ale teraz już czytam wszystko po kolei tego autora :)
Usuńa czy pieseł odgrywa w tej opowieści jakąś rolę? :D kurczę, też lubię Steinbecka, więc zapiszę ten tytuł :D ja też czytam jego książki dosyć wolno. cóż, taki klimat. XD z tym stanem umysłu :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCharley jest wiernym towarzyszem Steinbecka :) Bierze udział we wszystkich przygodach :)
UsuńMasz rację, taki klimat :)