Cześć!
Chyba nikt z blogerów, tak jak Ewelina, nie potrafi zmobilizować mnie do zmierzenia się z książkowymi wyzwaniami. To ona wymyśliła Mini Czelendż, w którym biorę udział co roku, a także indywidualne wyzwanie czytelnicze. Niczym wytrawny detektyw wyszukuje pozycje, które potem zadaje nam do czytania. Nigdy nie miałam styczności z prozą Renaty Kosin i proszę - dostałam ją jako wyzwanie. Mogłam wybrać sobie dowolną książkę i padło na Tajemnice Luizy Bein.
W Wartemborku odkryto stary cmentarz zakonny, gdzie wśród leżących kości mnichów odnaleziono szkielet kobiety z dzieckiem w ramionach. Kobietą okazuje się miejscowa arystokratka Luiza Bein, jednak nie wiadomo kim było dziecko. Luiza miała bowiem jednego syna, który wyjechał do Szwajcarii. Młoda dziennikarka Klara podejmuje się zbadać historię Luizy. W tym celu udaje się do Szwajcarii, gdzie razem z jedynym żyjącym przodkiem dziedziczki, Alexandrem próbuje odtworzyć historię rodziny Beinów, która okazuje się niezwykle barwna i skomplikowana. Okazuje się, że nie wszystkim jest to na rękę. Ktoś próbuje pokrzyżować plany Klary i Alexa. Nie cofnie się przed niczym, aby prawda nie wyszła na jaw. Kto i dlaczego to robi? Czy warto narażać się na niebezpieczeństwo, aby poznać historię rodziny?
Fabuła jest dość skomplikowana i zawiła. Czasem trochę się gubiłam, ale generalnie było bardzo ciekawie. Pomimo tego po głowie chodziła mi myśl, że te wszystkie wydarzenia są raczej mało prawdopodobne. Tzn. mogłyby pewnie się wydarzyć, ale jakoś w to wątpię :_ No ale to książka mająca być rozrywką, nie musi być aż tak wiarygodna... Klara i Alex to całkiem sympatyczni bohaterowie, choć posiadali też pewne cechy, które nie pozwoliły mi ich do końca polubić. Jeśli będziecie czytać, to myślę, że się zorientujecie o czym mówię.
Na plus należy zaliczyć wplątanie w fabułę historii, głównie Warmii. Może dzięki temu zwiększy się zainteresowanie tematem. Moim zdaniem jednak autorka nieco przekombinowała, bo te wszystkie znaczki w Biblii, skrytki, tajemnicze listy... Bardzo to wszystko zawikłane i nie wiem czy zwykł człowiek zadałby sobie tyle trudu, aby to wszystko, mówiąc kolokwialnie, poskładał do kupy :) Mimo wszystko książkę czytało się dobrze i poruszyła też kilka problemów, jak np. samotności. Podsumowując: Tajemnice Luizy Bein to przyjemna, całkiem interesująca pozycja :)
Idealna pozycja do przeczytania wieczorem z filiżanką aromatycznej herbaty.Ale nie należy zbyt wiele oczekiwać.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Jeśli się podejdzie do tej książki jak do pozycji czysto rozrywkowej to będzie się zadowolonym :)
UsuńSzkoda, że wydarzenia są mało wiarygodne, ale nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńTo jest tylko moja subiektywna opinia :) Za dużo tajemnic i różnych zdarzeń jak na jedną rodzinę :D
UsuńCzasami kiedy czytamy książkę na pewne niedociągnięcia czy nierealności należy przymknąć oko, wszak to fikcja literacka i mamy się przy tym dobrze bawić :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że suma sumarum się podobało :)
Ja właśnie przymknęłam oko (ale musiałam o tym napisać:)) i dlatego ogólna ocena jest dobra. Czytało się przyjemnie i z zainteresowaniem. Co mi się jeszcze podobało to to w jaki sposób Kosińska poprowadziła wątek Alexa i Klary - niesztampowo :)
Usuń