środa, 16 lipca 2014

Przetwory czas zacząć :)

Cześć!

Lubię robić przetwory :) Tzn. nie znoszę myć słoików, narzekam jak muszę się paćkać we wszelkiego rodzaju warzywach czy owocach oraz zgrzytam zębami gdy nie mogę domyć rąk czy doprać koszulki (no dobra, teraz to trochę przesadziłam :D), ale w gruncie rzeczy lubię to :) Jak do tej pory zrobiłam dżemik z wiśnie, nastawiłam wiśniową nalewkę, a razem z Mamą zabrałyśmy się za czerwoną porzeczkę i zakisiłyśmy nieco ogórków. Będą zapasy na zimę :D



Muszę się również pochwalić :) Dotarły do mnie wygrane w dwóch książkowych konkursach. U Ani oraz Roberta. Strasznie się cieszę z obu!!!


poniedziałek, 14 lipca 2014

Brzoskwiniowy płyn do higieny intymnej od Ziai

Cześć!

Dziś króciutko chciałabym podzielić się moimi wrażeniami z używania brzoskwiniowego płynu do higieny intymnej firmy Ziaja. Swój egzemplarz kupiłam w cenie na do widzenia w Rossmannie za niecałe 5 zł. Było to moje pierwsze spotkanie z płynem tego typu tej firmy.
Przepraszam za zdjęcie, musiałam je wyciąć, bo gdyż płynu solo nie posiadam :)
Przejdźmy do rzeczy:
+ stosunek ceny do pojemności (zwłaszcza, że jak wyżej wspomniałam, kupiłam go w CNDW)
+ spełnia swoją funkcję, czyli myje :)
+ wydajny; używam go już od dłuższego czasu a jeszcze sporo w butelce zostało
+ przyjemny zapach
+ dostepność

Minusów jako takich to nie dostrzegam w zasadzie. Mogę się przyczepić do braku pompki, ale można kupić w innym opakowaniu i po kłopocie. Nie jestem pewna co do składu, ale jeszcze nie umiem go czytać (tzn. nie rozumiem :)), więc się nie wypowiem.

Jednym słowem jestem zadowolona z niego i myślę, że skuszę się kiedyś ponownie - może jednak na jakąś inną wersję.

sobota, 12 lipca 2014

Muzyczna sobota

Cześć!

Ostatnio zasłuchuję się w piosenkach Kings Of Leon. Ach, jaki ten chłopak ma interesujący głos!
Źródło: youtube

środa, 9 lipca 2014

John Hart - Ostatnie dziecko

Cześć!

Miałam ostatnio czytelniczy zastój (jakieś parę dni), ale dorwałam się do książki, która mnie wciągnęła do tego stopnia, że przeczytałam ją w dwa dni. I dziś chcę napisać o niej kilka słów.
Przyznaję, że pierwszy raz zetknęłam się z tym pisarzem. Książkę zwinęłam z półki Kuzyna i nie oddałam dopóki nie przeczytałam do ostatniej strony.
Poznajemy trzynastoletniego chłopca Johnny'ego Merrimona, który w swym krótkim życiu przeżył więcej niż niejeden starszy człowiek. Wszystko zaczęło się rok wcześniej od porwania jego siostry bliźniaczki. Potem odszedł ojciec a matka się załamała, uzależniła od leków i alkoholu oraz okrutnego kochanka. Poza tym nie zajmowała się synem, pogrążając się w żalu za utraconym szczęśliwym życiem. Chłopiec jest głęboko poraniony i mam tu na myśli głównie rany w jego psychice, choć kochanek matki nie odnosił się do niego z przesadną delikatnością. Chłopiec wierzy, że jego siostra wciąż żyje i próbuje ją odnaleźć na własną rękę. Nie zważa na niebezpieczeństwo, przez co pakuje się w kłopoty i widzi i robi rzeczy, których młody chłopak nie powinien oglądać i robić. Johnny pragnie tylko jednego - odzyskać swoją rodzinę.
W sprawę zaginięcia dziewczynki bardzo angażuje się detektyw Hunt. Policjant nie może się pogodzić z tą nierozwiązaną sprawą i traktuje ją bardzo osobiście, co prowadzi do plotek i problemów rodzinnych. Ze sprawą porwania dziecka mieszają się inne wątki, które na pozór są związane ze sprawą a okazują się przypadkiem. Tylko czy tak naprawdę możemy mówić o przypadku? Czy może jednak nic nie dzieje się bez przyczyny? W końcu każda decyzja, każdy "przypadek" utworzą obraz, który pomoże rozwikłać wreszcie tę sprawę. Która jednak nie jest taka, jaka się na pozór wydaje. 
Co prawda nie obyło się bez pewnych niedociągnięć, np. wątek ojca Johnny'ego nie do końca mnie przekonuje. Ale i tak mi się podobało :) Polecam miłośnikom sensacji i kryminałów.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Dylemat książkoholika - kupować czy wypożyczać

Cześć!

Jak zapewne zauważyliście, jestem molem książkowym. I świetnie się z tym czuję, bo dzięki książkom mogę oderwać się od rzeczywistości, poznać inne, często odległe miejsca, przeżyć niesamowite przygody czy nawet kulisy pracy w innych branżach. A to wszystko bez wychodzenia z domu.

Pojawia się pytanie skąd brać książki?
Pośród mnóstwa innych opcji ja decyduję się najczęściej na dwie. Oto plusy i minusy każdej z nich.

* pożyczanie od znajomych czy rodziny oraz z biblioteki:
+ uwielbiam biblioteki, bo mają szeroki wybór książek
+ nie trzeba wydawać na nie pieniędzy
+ można zamówić książkę przez internet i odebrać kiedy będzie dostępna
+ można pożyczyć większą ilość książek
- w bibliotece nie zawsze dostaniemy książkę, której poszukujemy
- czasem trzeba zaczekać w kolejce
- ograniczony czas trzymania książek (za to jest możliwość prolongowania za co daję +)
- trzeb uważać, aby książek nie zniszczyć (choć o swoje własne też dbamy, zazwyczaj...)
- czasem książki są nieco... zużyte
- jak oddamy książkę to nie możemy do niej wrócić w dowolnej chwili, żeby przeczytać ulubiony fragment

*kupowanie książek:
+ książki są już nasze własne, możemy po nich kreślić, wracać do nich ile razy chcemy
+ zaspokajamy chęć posiadania :)
+ korzystając z różnego rodzaju promocji (lub kupując używane książki) może my dostać książki za grosze lub sporo taniej
- książki są w zasadzie drogie
- zagracamy mieszkanie, co przy małym metrażu jest nieco kłopotliwe (zwłaszcza jak ktoś sporo czyta)
- czasem książka nie spełnia naszych oczekiwań i wtedy żałujemy, że ją kupiliśmy

Jak widać wszystko ma swoje plusy i minusy. Ja sporo korzystam z bibliotek, choć zdarza mi się (nawet całkiem często) kupować książki na wyprzedażach czy promocjach. Książek w regularnej cenie praktycznie nie kupuję. W zasadzie to uważam, że jak lubimy jakąś książkę lub wiemy, że będziemy do niej wracać, to warto się w taką pozycję zaopatrzyć. Natomiast jak ktoś dużo czyta gorąco polecam biblioteki!
Świeżutkie książki z biblioteki :)

sobota, 5 lipca 2014

Gulasz z fasolką szparagową i makaronem

Cześć!

Lubię wypróbowywać nowe przepisy, a nieustanną inspiracją są dla mnie przepisy z książek z serii Biblioteczka Poradnika Domowego (o czym wielokrotnie wspominałam zresztą). Dziś kolejna receptura z tej serii,a konkretnie z Potraw jednogarnkowych. Ja oczywiście troszkę zmodyfikowałam przepis (np. nie dałam cynamonu), ale efekt wyszedł całkiem smaczny.
Biblioteczka Poradnika Domowego, Potrawy jednogarnkowe s.79


środa, 2 lipca 2014

Podsumowanie czerwca

Cześć!

Już minęła połowa Anno Domini 2014. Straszny banał teraz napiszę: ależ ten czas leci! Nadeszła zatem pora na kolejne podsumowanie.

1. Skończyłam Sezon burz i przeczytałam 2 kolejne ksiązki
2. Obejrzałam filmy: Wkręceni i Pamiętnik księżniczki (po raz kolejny, lubię ten film :))
3. Wkręciłam się w oglądanie serialu Arrow. Sezon pierwszy obejrzałam w kilka dni. Sezon drugi sobie dozuję :) W czerwcu obejrzałam 6 odcinków :)
4. Biegałam chyba tylko raz, ale odkryłam takie cudo jak rowerek stacjonarny. Korzystałam z niego kilka razy (konkretnie to cztery). Zaliczyłam też długaśny spacer :)
5. Byłam na dwóch koncertach: Ani Dąbrowskiej i Kamila Bednarka.
6. Kilka razy spotkałam się ze znajomymi, w tym z bliską koleżanką nie widzianą od lat: pozdrawiam S.! :*
7. Poszłam też na wystawę fotografii, która bardzo mi się podobała. Szczególnie podobało mi się zdjęcie ukazują dwoje walczących ptaków (to chyba orły były). Niesamowite!
8. Udało mi się wygrać dwie książki w konkursach: Bajkowy przewodnik po Szklarskiej Porębie i Fartowny pech Olgi Rudnickiej :D W zasadzie to wygrałam jeszcze jedną: Ostatnia zima Ake Edwardsona - w czerwcu wzięłam udział w konkursie, a wczoraj dowiedziałam się, że wygrałam.

A teraz kilka zdjęć
Słodka niedziela
 Chillout z książką
Jedzonko, mniam :D
:)