środa, 22 marca 2017

Zbrodnia w szkarłacie - Katarzyna Kwiatkowska

Cześć!

Wreszcie udało się! W moje ręce wpadła powieść Katarzyny Kwiatkowskiej Zbrodnia w szkarłacie, czwarty tom z cyklu o Janie Morawskim. Żałuję, że nie miałam okazji poznać wcześniejszych tomów, ale ich znajomość nie jest konieczna do zrozumienia fabuły i spokojnie można czytać ją jako oddzielną całość. 
Jan Morawski został zaproszony do Jezior przez swoich krewnych, aby pomógł im szukać skarbu dziadka. Ów starszy jegomość przed śmiercią schował spadek przed rodziną i zmusił ich aby trochę pogłówkowali szukając go. Zadanie okazuje się jednak niezwykle trudne i nawet inteligentny Jan ma z nim kłopot. Tym bardziej, że nad majątkiem zbierają się czarne chmury. Nie dość, że za kilka dni ma się odbyć ślub kuzynki Jana, Heleny, a dziewczyna nie ma posagu (miał nim być skarb dziadka) to jeszcze sam dwór jest totalnie zadłużony, a gospodarze mają na głowie rozkapryszoną bratową oraz jej zastraszoną siostrzenicę. Jakby tego było mało w Jeziorach dochodzi do morderstwa, a zabity zostaje wierzyciel pana Jerzego - właściciela majątku - a do zbadania sprawy zostaje wysłany pan Joachim, dobrze wychowany Prusak, który nie może oderwać oczu od pięknej panny młodej... Na dodatek, gdy Jan zaczyna przeprowadzać śledztwo szybko okazuje się, że ... wszyscy kłamią. Czy Morawskiemu uda się rozwiązać zagadkę? Czy dojdzie do ślubu Heleny i Andrzeja? Co łączy Helenę i Joachima? 

Początek był dość chaotyczny, przynajmniej moim zdaniem. Może dla osób znających wcześniejsze tomy byłby bardziej jasny, ale ja czytając go byłam troszkę zagubiona. Na szczęście, jak już się wgryzłam w fabułę to czytało się świetnie. Czegóż my tu nie mamy!? Mamy morderstwo (nawet dwa), mistyfikację, nieporozumienia, kłamstwa i tajemnice, rodzinny skarb, ślub, który zostaje odwołany (choć przygotowania nadal trwają), konwenanse i całą plejadę barwnych bohaterów. Szczerze mówiąc, jak dla mnie to troszkę za dużo było tych wątków i autorka za bardzo wszystko pogmatwała. choć z drugiej strony dzięki temu zabiegowi utrzymuje cały czas zainteresowanie czytelnika. byłam bardzo ciekawa jak Katarzyna Kwiatkowska połączy wszystkie wątki i czy je zamknie w sensowny sposób. Troszkę jestem ciekawa postaci pana Joachima, który był moim zdaniem potraktowany nieco po macoszemu - chciałabym się nieco więcej o nim dowiedzieć. Poza tym niektóre sceny były nieco dziwne (np. Jerzowa ze swoją determinacją w sprawie wesela córki, sposób, w jaki potraktowała Jana, gdy znalazł ciało drugiej ofiary). No ale jestem w stanie to przełknąć, bo jak wspomniałam, powieść czytało się naprawdę przyjemnie i z zainteresowaniem.

Podobała mi się konwencja kryminału retro, czuć tutaj inspirację Agathą Christie, która jest mistrzynią tego gatunku. Polubiłam bohaterów, zwłaszcza Jana i Mateusza, natomiast irytowało mnie, że każdy z domowników kłamie i coś ukrywa. W każdym razie miło spędziłam czas z tą lekturą, pomimo tych kilku drobnych minusów, o których wspomniałam wcześniej.

14 komentarzy:

  1. Twój opis mnie zaciekawił :) Chętnie bym sięgnęła po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanowię się nad tą książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że te drobne minusy też by mi nie przeszkadzały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od dawna chciałam sięgnąć po książki Kwiatkowskiej, mam nadzieję, że w tym roku mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To dopiero mieszanka - dużo wątków, dużo bohaterów :) Sama mimo wszystko pewnie sięgnęłabym po tę serię od początku, ale na razie mam już sporo zaczętych, więc ten zamiar muszę gdzieś zepchnąć na boczny tor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyczyłam od koleżanki, niestety nie mam dojścia do pierwszego tomu :)

      Usuń
    2. Rozumiem :) Kusi mnie to porównanie do Agathy, którą uwielbiam, ale na razie muszę się rozprawić z innymi książkami :)

      Usuń
    3. Lista książek do przeczytania rośnie, a czas jakoś nie chce się rozciągnąć - znam to :)

      Usuń
  6. Całkiem niezły kryminał. Nie znam poprzednich tomów, ale ten przypadł mi do gustu, choć wydawało mi się, że takie kryminały w stylu Christi już mnie nie będą zachwycać.

    OdpowiedzUsuń