niedziela, 23 października 2016

Z mgły zrodzony - Brandon Sanderson

Cześć!

Z mgły zrodzony to druga książka Brandona Sandersona, którą czytałam, a jednocześnie to początek cyklu Ostatnie Imperium. Pierwszą powieścią było Elantris, które bardzo mi się podobało. Na kolejną lekturę polecano mi właśnie Z mgły zrodzonego. W końcu nadszedł czas i z biblioteki przyniosłam tę cegiełkę w niezbyt zachęcającej okładce (dostało mi się to starsze wydanie).
Luthadel to stolica Ostatniego Imperium - krainy, gdzie słońce jest czerwone, z nieba spada popiół, a nocą ludzie boją się wyjść we mgłę. Mieszkańcy dzielą się głównie na dwie nacje: szlachtę i skaa. Skaa to ludzie sprowadzeni do roli siły roboczej, to niewolnicy, ich życie i śmierć zależą od kaprysu szlachty. Jednak marzą o wolności, choć tysiąc lat niewoli odcisnęło na nich swe piętno, są zrezygnowani, popadli w marazm. Z tego stanu odrętwienia ma zamiar wyrwać ich jeden człowiek, pół-skaa, Ocalały z Hathsin - Kelsier. Zbiera on grupę ludzi, którzy porywają się na przedsięwzięcie niebezpieczne, szalone, praktycznie niewykonalne - chcą obalić Ostatniego Imperatora. Jednak grupa Kelsiera to nie zwykli ludzie - to Allomanci, mogący czerpać niesamowite umiejętności w procesie spalania metali. Na tle pozostałych wyróżnia się Vin, młoda złodziejka, członkini szajki, która popadła w niezłe tarapaty. Czy po tysiącleciu ucisków skaa podniosą wreszcie głowy? Czy szalony plan Kelsiera ma choć cień szansy na powodzenie?

Na pierwszy plan wysuwają się tutaj postacie. Są niesamowite, świetnie skonstruowane i skomplikowane! Oraz tajemnicze. Weźmy Kelsiera - to charyzmatyczny przywódca, nienawidzący szlachty, tęskniący za żoną, która zginęła, a jednocześnie z rozbuchanym ego. Vin - ciekawska złodziejka nie ufająca nikomu i niczemu poza sobą. Na, jej przykładzie możemy obserwować niezwykły proces przemiany, dojrzewania. Sazed - lokaj, który ma za zadanie pamiętać... Elend, szlachcic pełen dobrej woli, jednak nieskory do działania. Marsh, który nie pojawia się w powieści zbyt często a jednak odegra w całej historii niebagatelną rolę. Czy jednak oni wszyscy są tacy, jak na pierwszy rzut oka się wydają? Jakie tajemnice skrywają, nawet przed swoimi przyjaciółmi? Autor gra nie tylko ze swoimi bohaterami, ale także z nami, z czytelnikami. I cóż, podoba mi się ta gra!

Po drugie: fabuła. Buntownicy chcący obalić tyrana. Ale to już było, powiecie. Owszem, ale autor w taki sposób ujął temat, że wycisnął z niego wszystko co się dało. Intryga goni intrygę, nieprzewidziane wypadki modyfikują plany, a wśród tej zawieruchy powstają prawdziwe przyjaźnie, burzą się emocje, rodzi się miłość.

Trzecia sprawa: świat stworzony przez Sandersona jest niesamowity. Wizja świata, gdzie wszystko prawie pokryte jest sadzą, gdzie trzeba dbać o każdą roślinkę, żeby zebrać jako taki plon, gdzie siłę i umiejętności czerpie się z metali (ale tylko wybrańcy) jest wykreowana z rozmachem. System społeczny oparty na dominacji jednych nad drugimi, a nad wszystkim panuje Ostatni Imperator, który zgłasza pretensje do boskości jest stabilny, choć czasem dochodzi do konfliktów wewnątrz rodów czy rebelii skaa. Wszystko jednak jest pod kontrolą władcy posiadającego doskonale wyszkolony Garnizon, obligatorów i śmiertelnie niebezpiecznych inkwizytorów. I ten świat - brutalny, niewzruszony, potężny - chce zmienić garstka zapaleńców.

Szalenie spodobała mi się ta książka i mam nadzieję, że kolejne części będą równie dobre.  Bohaterowie, fabuła, wykreowany przez autora świat tworzą misterną całość, dzięki której czytanie było prawdziwą przyjemnością. I nawet nie przeszkadzało mi to, że Sanderson trochę powodził mnie za noc, a w zasadzie książka na tym niesamowicie zyskała, bo nie spodziewałam się tego jak autor rozwinie i - zwłaszcza - zakończy fabułę. Choć trudno mi pogodzić się z niektórymi jego wyborami. W pewnym miejscu wciąż miałam nadzieję, że jednak sprawy potoczą się inaczej, choć było to mało prawdopodobne... Niemniej miało to swój cel, który rozumiem i uznaję. Poza tym autor naprawdę potrafi pisać. Czytając wyobrażałam sobie wszystko, a emocje jakie mi towarzyszyły były niesamowite. Sanderson potrafi trzymać w napięciu i rozbudzić w czytelniku ciekawość.

Z mgły zrodzony to kawał znakomitego fantasy, a Sanderson wskoczył do grona moich ulubionych autorów. Czytajcie :)


14 komentarzy:

  1. A ja dalej swojej opinii na temat "Z mgły zrodzonego" nie napisałam, choć od Twojej opinii nie będzie się bardzo różnić. Znakomita książka bardzo uzdolnionego pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i z niecierpliwością oczekuję na Twoją recenzję :)

      Usuń
  2. Jak najdzie mnie ochota na fantasy, to może pomyślę o tym autorze (albo zwinę coś innego z półek męża ;). Póki co, ciągnie mnie do innych gatunków. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantasy jest super, choć też lubię różnorodność i nie trzymam się jednego gatunku.

      Usuń
  3. Nie znam jeszcze książek tego autora. Będę o nim pamiętała, gdy najdzie mnie ochota na fantastykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę wart poznania. Z reguły jak jest boom na jakiegoś autora to mnie, paradoksalnie, do niego nie ciągnie, ale w tym wypadku jest inaczej i bardzo się z tego cieszę, że miałam przyjemność go poznać.

      Usuń
  4. Widzę, że już prawie jesteś Wielką Fanką Sandiego. Już prawie, bo jeszcze co prawda masz dużo przed sobą, ale patrząc na 3 punkty powiem Ci tyle: szczegółowy świat, urokliwe postaci i ciekawe fabuły to jest żelazna podstawa książek tego autora i tak jest w każdej, więc jak to zwróciło na Ciebie uwagę i CI się spodoba, to nie ma szans, żeby nastepne książki się nie spodobały. ;) To jest po prostu facet o niesamowitej wyobraźni i bardzo dobrej umiejętności tworzenia książek, które ciekawią od początku do końca. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę czytam jego książki z ogromną przyjemnością. I bardzo się cieszę, że mam jeszcze tyle jego książek przed sobą :)
      Właśnie naszła mnie refleksja, że prawdopodobnie, gdybym nie miała bloga i nie odwiedzała blogów innych osób to pewnie nigdy nie sięgnęłabym po Sandersona.

      Usuń
    2. Bardzo możliwe, a może po prostu znacznie później byś natrafiła. Faktem jest, że blogosfera poszerza horyzonty, to bez dwóch zdań. Zwłaszcza jak trafisz na osoby o podobnym guście i czytasz ich recenzje na bieżąco. :)

      Usuń
    3. Fakt, ale ma to też drugą stronę - moja lista książek do przeczytania rośnie zatrważająco szybko :D

      Usuń
    4. To też. Ale to normalne. :P Ja mam nieprzeczytanych na półce ponad 200, a w planach, których jeszcze nie mam, co najmniej z 40. :P

      Usuń
    5. To sporo :)
      Ja nawet nie liczę swoich :D

      Usuń
    6. Ja od jakiegoś czasu też już nie, dlatego nie podałem Ci konkretnej liczby. :P

      Usuń