niedziela, 16 listopada 2014

Wojna domowa z 2008 roku

Cześć!

Dziś będzie o filmie, który obejrzałam jeszcze w październiku. Do obejrzenia go skłoniły mnie głównie dwie rzeczy: Lady Lukrecja go chwaliła, a muszę przyznać, że wśród jej poleceń znajdują się perełki, oraz Colin Firth - bardzo lubię tego aktora.
Źródło: Filmweb
Parę słów o fabule. Młody chłopak przywozi do domu swą żonę. Kobieta jest Amerykanką i dość wyzwoloną jak na tę epokę kobietą, na dodatek była już mężatką. Nie pasuje zbytnio do nieco skostniałej atmosfery rodzinnej siedziby małżonka. Nie znajduje wspólnego języka z matką ukochanego. Za to z ojcem dogaduje się całkiem nieźle. 

Wśród znanych aktorów mamy tu wspomnianego wyżej Firtha w roli ojca. W rolę matki wcieliła się Kirstin Scott Thomas a młode małżeństwo grają Jessica Biel i Ben Barnes. Na pierwszy plan wysuwają się kostiumy, które są świetnie dobrane oraz cięty dowcip królujący w filmie. Mamy tu też jednak drugie dno. Matka trzyma dom żelazną ręką, ale ktoś musi to robić a ona nie ma wsparcia ani męża, który żyje wspomnieniami z wojny i, kolokwialnie mówiąc, ma wszystko gdzieś ani dzieci. Zderzenie dwóch silnych osobowości choć generuje wiele śmiesznych sytuacji nie prowadzi do niczego dobrego.

Dla mnie jest to komedia z nieco gorzkim posmakiem.

4 komentarze:

  1. Bo to właśnie jest taka słodko-gorzka komedia. :)
    PS: Cieszę się, że moje wpisy o filmach do czegoś się przydają. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko o filmach, o książkach też :) "Królestwo marzeń" czeka już w kolejce do przeczytania :)

      Usuń
    2. Oooo! Cieszę się przeogromnie. Niedawno sobie odświeżałam tę książkę. Nadal bawi i wzrusza choć czytałam ją już może piąty raz. :)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że będę miała podobne odczucia :) Na razie nie zawiodłam się na Twoich rekomendacjach.

      Usuń