Cześć!
Swego czasu w czeluściach starej domowej biblioteczki odkryłam krótką książeczkę autorstwa Lwa Tołstoja Hadżi Murat. Nie ciągnęło mnie do niej jakoś specjalnie, ale gdy przeczytałam Annę Kareninę doszłam do wniosku, że Tołstoj wielkim pisarzem był i chętnie zapoznam się z innymi tytułami. Zwłaszcza, że w wyżej wspomnianej biblioteczce, znajduje się również Wojna i pokój oraz Opowiadania o miłości tegoż autora. Tylko muszą grzecznie poczekać na swoją kolej :)
Jak widać książka jest "nieco" sfatygowana. Nic dziwnego - została wydana w 1954 roku, więc ma prawo taka być :)
Tołstoj opowiada nam historię Hadżi Murata - postaci historycznej, jednego z wodzów górali kaukaskich w XIX wieku. Akcja rozgrywa się na przełomie lat 1851/1852 kiedy to wspomniany wódz przechodzi pod "opiekę" Rosjan i oferuje im swoje usługi w zamian za uratowanie jego rodziny z rąk Szamila - dawnego kamrata. Okazuje się to nie takie łatwe, więc Hadżi Murat obmyśla jak wziąć sprawy w swoje ręce. Jak można się domyślać historia nie ma szczęśliwego zakończenia, choć wszystkich szczegółów się nie dowiadujemy (Tołstoj skupia się na postaci wodza, nie wiemy jaki był późniejszy los jego rodziny).
Trudno mi się odnieść do tej książeczki. Tematyka, którą porusza nie jest łatwa. Teraz też Kaukaz nie jest najbezpieczniejszym miejscem, również teraz jest tam niespokojnie, a Rosja nadal ma imperialne zapędy, jednak ta tematyka nie jest mi aż tak bliska. Polityka i wojny (również religijne) to nie mój konik. Jednak autorowi udało się mnie zainteresować na tyle, że byłam ciekawa jak to się skończy, choć - przyznaję - nie wszystko było dla mnie klarowne. Jednak Anna Karenina to zupełnie inny świat :)
Zwróciłam jeszcze uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze: wprowadzenie. Narrator podczas drogi do domu napotyka oset, który został przejechany przez wóz i, mimo, że był okaleczony, jednak próbował się podnieść. Właśnie ten oset przypomniał mu pewną kaukaską historię... Muszę przyznać, że moim zdaniem, to bardzo piękne, wręcz poetyckie porównanie. Z mojego opisu może tego nie widać, ale czytając pierwsze karty opowiadania zrozumiecie o co mi chodzi. Po drugie: autor zawarł w swojej książeczce krytykę cara Mikołaja. Szczególnie bliski był dla mnie fragment, który prezentuję poniżej*. Właśnie przez tą krytykę (jak podaje krótka informacja na końcu książki) cenzura carska dokonała pewnych skreśleń. Książka nie jest długa, mój egzemplarz ma około 140 stron, więc myślę, że miłośnicy Tołstoja mogą po nią sięgnąć, jednak ze względu na tematykę nie każdemu może się spodobać.
* fragment pochodzi z książki Hadźi Murat Lwa Tołstoja, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, s.87
Mam w planach "Annę Kareninę", ale coś czuję, że mi się nie spodoba...Sama nie wiem, dlaczego ;)
OdpowiedzUsuńJa też podchodziłam jak pies do jeża do tej powieści i byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona zapoznawszy się z nią :)
UsuńCzytałam ,,Annę Kareninę" chyba z 10 lat temu, muszę ją sobie przypomnieć, a i ,,Hadżi Murat" zapowiada się interesująco - mała objętość również zachęca, także chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTołstoja mam tylko właśnie "Annę Kareninę" za sobą, która strasznie mi się podobała i myślę, że sięgnę po inne jego powieści, więc ta pewnie też się znajdzie na liście mojego must read ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTej książki Tołstoja nie czytałam. Muszę zajrzeć.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAkurat tego tytułu Tołstoja nie czytałam! Pora to nadrobić :)
OdpowiedzUsuń