Cześć!
Znacie bloga Miato książek? Autorka prowadzi taki cykl "niedzielna dziesiątka". Kiedyś w ramach tegoż cyklu pokazywała książki na poprawę humoru. Części autorów nie znałam, ale nabrałam ochoty na zapoznanie się z nimi. Popędziłam więc do biblioteki i zgarnęłam kilka książek. Między innymi także Jeśli tylko potrafiłyby mówić Jamesa Herriota.
James Herriot to weterynarz i pisarz brytyjski pracujący na prowincji. W latach siedemdziesiątych rozpoczął opisywanie swoich przygód i praktyki lekarskiej w cyklu o wspólnym tytule Wszystkie stworzenia małe i duże. Jesli tylko potrafiłyby mówić to pierwszy tom perypetii młodego weterynarza. W 1937 roku po skończeniu studiów James Herriot dostaje posadę asystenta weterynarza w Yorkshire. Po przybyciu na miejsce musi ułożyć współpracę ze swym ekscentrycznym szefem, zdobyć zaufanie farmerów, co wcale do takich łatwych nie należy, oraz zmierzyć się z praktyczną stroną pracy weterynarza. Gdy w domu pojawia się niesforny brat szefa oraz sekretarka sprawy przybierają coraz ciekawszy obrót.
Z prawdziwą przyjemnością przeczytałam tę książkę. Sama byłam nieco zdziwiona, że tak mi się spodobało. Opisy chorób czy operacji nie dominowały w książce, przypadki były rozpatrywane jako swoiste ciekawostki. Podobały mi się opisy pracy weterynarza, zwłaszcza w niesprzyjających warunkach, gdy w lodowatym zimnie, bądź deszczu, w ciągu dnia czy w środku nocy - zawsze musieli być gotowi do tego, by wyruszyć do pacjenta. Co mnie uderzyło, to ogromne zadowolenie, satysfakcję, którą czerpie autor ze swojej pracy. On naprawdę to lubi, kocha zwierzęta, jest wrażliwy np. na cud narodzin, podziwia instynkt nowo narodzonych zwierząt, które potrafią bezbłędnie trafić do matki. Kolejna rzecz to ta, że wszystko jest opisane lekko, z przymrużeniem oka, a zarazem błyskotliwie. Jednym słowem, Jeśli tylko potrafiłyby mówić to bardzo przyjemna lektura.
Znam Miasto książek, bardzo ciekawy, profesjonalny blog:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłaś sobie fajną lekturę, może i ja kiedyś przeczytam:)
Sporo inspiracji czerpię teraz z blogów :)
UsuńChętnie bym zajrzała, skoro polecasz!
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
UsuńRaczej nie dla mnie ta książka ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko całkiem przyjemnie się czyta :)
UsuńMoże i bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChoć jestem wielką miłośniczką wszelkich czworonożnych stworzeń, to chyba jedna książka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKto wie, może akurat by Ci się spodobała :)
UsuńNie wiem, czy by mi się spodobała. ostatnio jednak mam tak, że mówię, że coś nie jest dla mnie, a okazuje się, ze pochłaniam to w zastraszającym tempie ;) Spróbuję swoich sił z tą książką, skoro jest przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam. Przykład? "Anna Karenina" - podchodziłam do niej jak pies do jeża, a spodobała mi się ogromnie :)
Usuń