piątek, 2 października 2015

Le Roi Soleil

Cześć!

Dlaczego ja tak rzadko oglądam musicale??? No czemu??? Moja kuzynka bardzo zachwalała francuski musical Le Roi Soleil (Król Słońce), którego premiera miała miejsce w 2005 roku. Zachęciło mnie to, ale zasiadłam do oglądania z pewnymi obawami. Jak się okazało, zupełnie bezpodstawnymi.
 
Chyba każdy słyszał o Ludwiku XIV zwanym Królem Słońce. Musical zaczyna się, gdy Fronda, na czele której stoi Beaufort (Merwan Rim) ponosi klęskę. Ludwik (Emmanuel Moire) zostaje koronowany na króla, ale pieczę nad nim sprawują kardynał Mazarin oraz jego matka Anna Austriaczka. Na dworze poznaje siostrzenicę kardynała Marie Mancini i postanawia ją poślubić co spotyka się ze sprzeciwem jego opiekunów. Młody Ludwik wyrusza na wojnę, gdzie zostaje ranny. Jego brat jest już szykowany do objęcia tronu (choć Monsieur Filip - Christophe Mae - nie jest specjalnie tym ucieszony, bo woli korzystać z życia bez zbędnych obowiązków). Jednak Ludwik zdrowieje. Na jego żonę zostaje wybrana hiszpańska infantka. Zawiedziony w miłości król pociesza się w ramionach licznych kobiet, by w końcu docenić szlachetną i oddaną mu dwórkę. Tak w skrócie przedstawia się ta opowieść.

Podobał mi się ten musical, oj, podobał. Począwszy od aktorów: Emmanuel Moire, jako Ludwik, był dystyngowany i wytworny, Filip, brat króla był cudownie rozbawiony i roztrzepany, używał życia, przy tym był niezwykle sympatyczny i wnosił powiew świeżości i szaleństwo zabawy do całej historii. Był wspaniały i uroczy a przy tym miał niesamowity głos. To chyba najbarwniejsza postać w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bardzo podobały mi się postacie Beauforta (!!!) oraz jego ukochanej, a także opiekunki syna Ludwika - Francois (Cathialine Andria). Również aktorki grające Annę Austriaczkę, Marie Mancini oraz markizę de Montespan spisały się znakomicie. 

Muszę przyznać, że wszyscy posiadają wspaniałe głosy o cudownych rejestrach. Uczta dla uszu. Muzyka była wspaniała, na równi z wykonaniem. Stroje były pełne przepychu, choć muszę przyznać, że te wszystkie falbanki i koroneczki, szczególnie w męskim wydaniu niespecjalnie do mnie przemawiają :D Ale cóż, takie były wymogi epoki i moim zdaniem, zostało to świetnie oddane. Pod względem choreografii również nie mam nic do zarzucenia. Zobaczenie tego na żywo musiało być niezwykłym przeżyciem!!!

Po obejrzeniu spektaklu nabrałam ochoty na dogłębne zapoznanie się z historią Króla Słońce i przekonania się jak to naprawdę było. Gorąco polecam, nie tylko wielbicielom epoki!

Nie byłabym sobą, gdybym nie umieściła tutaj filmiku z... łyżwiarstwem figurowym. Jestem zauroczona tym sportem. Kilka lat temu jeden z francuskich łyżwiarzy, na gali mistrzów zatańczył do piosenki finałowej z Le Roi Soleil i zachwycił mnie swym występem. Zachęcam do obejrzenia:
Źródło: Youtube

2 komentarze:

  1. Uwielbiam francuskie musicale! Moim niekwestionowanym ulubieńcem jest "Mozart l'Opera Rock", bardzo lubię też "Cleopatre" - chociaż są to produkcje typowo młodzieżowe, mają w sobie coś, co sprawia, że ciągle do nich wracam. "Le roi soleil" też uwielbiam, przede wszystkim dla wątku Beauforta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Mozarta..." też mam chęć, bo gdzieś już o nim czytałam i wydaje mi się ciekawy. A Beaufort też mi się strasznie podobał :D

      Usuń