Prawo krwi to druga, po Osaczonej, książka Tess Gerritsen, jaką dane mi było przeczytać. Osaczona bardzo mi się podobała, a jak było z Prawem krwi?
"Dziki Bill" Maitland zaginął podczas misji w Wietnamie. Wiadomo tylko, że jego samolot się rozbił. Po dwudziestu latach Willy, jego córka usiłuje wpaść na trop prowadzący ją do ojca. Dziwnym trafem osoby powiązane w jakiś sposób ze sprawą po rozmowie z Willy tracą życie. Dziewczyna znajduje jednak pomoc w osobie przystojnego Guy'a Barnarda. Co jednak skłania go do pomocy? Dobre serce czy wyrachowanie? Czy ojciec Willy żyje a jeśli tak czemu milczy? Co za ładunek przewoził podczas tamtego feralnego lotu?
Czego my tu nie mamy? Wojnę, zdradę, morderstwa, politykę no i ... miłość! Prawo krwi zaliczam do udanych lektur, przy których miło spędziłam czas. Osaczona chyba nieco bardziej mi się podobała, ale tę książkę również polecam. Może troszkę czasem trąci harlequinem, ale mi to nie przeszkadzało. Ciekawym zabiegiem było wplecenie w opowieść wątków dotyczących wojny w Wietnamie i interesów prowadzonych podczas jej trwania. Myślę, że jeszcze sięgnę po twórczość Tess Gerritsen.
Czytałam i to fajna lektura na nudny wieczór. Mnie ta książka nie rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńMnie też nie rozczarowała, ale też nie zwaliła z nóg :)
UsuńOstatnio zawiodła mnie jedna z książek tej autorki, ale nie zamierzam rezygnować z poznania jej twórczości. Cykl o Rizoli jest świetny!
OdpowiedzUsuńA tej książki jeszcze nie znam.
Ja z kolei tego cyklu, o którym wspomniałaś nie znam :)
Usuń