Cześć!
Skoro już jesteśmy w tematyce
peelingów do ciala, chciałabym podzielić się z Wami moimi ulubieńcami w tym
zakresie.
Z drogeryjnych peelingów,
używałam peeling pod prysznic Isany, o którym pisałam w poprzednim poście,
peeling myjący z Joanny o różnych wersjach zapachowych (te malutkie) oraz
peeling gruboziarnisty z tej samej firmy o zapachu ananasa. Najbardziej
przypadły mi do gustu peelingi myjące, choć ten gruboziarnisty też nie był zły
(i pachniał :)).
Czasem jednak robię sobie domowy
peeling. Jakiś czas temu używałam legendarnego już peelingu kawowego. Brałam
mieloną kawę, czasem dodawałam cynamon i imbir, mieszałam z oliwką/balsamem do
ciała i gotowe! Można się szorować:) Jeśli chodzi o działanie to chyba
najlepszy zdzierak jaki miałam. Ma jednak jeden minus – łazienka jest
zmasakrowana:) W związku z powyższym przerzuciłam się na peeling z cukru, który
–choć jest słabszym zdzierakiem – ma tę zaletę, że się rozpuszcza, więc nie trzeba
go za bardzo sprzątać :D Cukier mieszam zwykle z szamponem, ostatnio z
„peelingiem” Isany, można też z oliwką. O ile sobie przypominam próbowałam też
peelingu z solą, ale wydaje mi się ona zbyt podrażniająca.
P.S. Cukru używam także do
peelingu ust – w tej roli sprawdza się świetnie!
Muszę w końcu wypróbować tego peelingu kawowego :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj, przy okazji będziesz mieć gimnastykę przy sprzątaniu łazienki :D
UsuńA tak na poważnie to naprawdę jest świetny!
Muszę również wypróbować kawowy... szorowanie łazienki mi nie straszne :D
OdpowiedzUsuńSkoro tak to jak najbardziej polecam :)
Usuń