Cześć!
W zeszłym roku miałam przyjemność czytać pierwszą część przygód Marii Kostka z książki Evžena Bočka Ostatnia arystokratka. Niedawno zakupiłam drugą część, która długo na swą kolej nie czekała :)
Fabuła jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego tomu. Oto zamek Kostka przygotowuje się na przyjazd turystów. Tylko dzięki Miladzie udało się jako tako ogarnąć krnąbrnych arystokratów i ich pracowników i zaprząc ich do roboty. Z różnym skutkiem zresztą. Jedyną w miarę rozsądną osobą w całym zamku oprócz Milady jest chyba tylko Maria. Choć zaczynam myśleć też o Denisce, którą z całą pewnością można nazwać nieszablonową postacią i na miano zwykłej i rozsądnej to raczej nie zasługuje. Postacie u Bočka są równie barwne co w poprzedniej części. Pan Spock nieco się uspokoił z pomocą prozaku. Ten lek jest zresztą często (nad)używany w zamku Kostka. Pani Cicha nadal produkuje (i spija) swoją orzechówkę. A Józef? Jak to Józef - nie znosi turystów i próbuje spędzać z nimi jak najmniej czasu, nawet kosztem zwiedzania przez nich zamku. Swoją grupę oprowadza w 20 minut :)
Oprócz szaleństwa związanego z turystami szykuje się kolejna bomba - wkrótce ma się odbyć wielki zjazd arystokratów, który uświetnić ma swoją obecnością księżna Diana! Takiej okazji nie może przepuścić Vivien. Udaje jej się nawet przekonać swego niezwykle skąpego męża. Co z tego wyniknie? Czy Marii uda się nie zwariować w całym tym zamieszaniu? Przeczytajcie sami :)
Arystokratka w ukropie jest kapitalną powieścią na poprawę humoru. Lekka i zabawna sprzyja relaksowi i odprężeniu. Można ją czytać osobno, ale warto zacząć od pierwszego tomu, gdyż drugi jest jego bezpośrednią kontynuacją. Autor w prześmiewczy sposób ukazuje czeską arystokrację, ich przywary i kondycję. W krzywym zwierciadle widzimy skąpstwo ojca wynikające w sporej części z braku pieniędzy, rozpasanie służby czy stosunek do turystów a także zachowanie samych turystów. Tutaj jedni są warci drugich :D Pomimo lekkości i ze swadą i humorem opowiedzianej historii trochę było mi szkoda Marii, że musi żyć w takim domu wariatów. Szczególnie bolało mnie właśnie skąpstwo Franciszka Kostki, który został chyba opętany myślą o pieniądzach i nie chciał się z nimi rozstawać nawet przy wypłacie wynagrodzeń.
W każdym razie bardzo podobają mi się obie książki i czekam na kolejną. Mam też ochotę na Kasztelana tego autora. Polecam!
Wolałabym zacząć od pierwszego tomu. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom również polecam i tak, lepiej zacząć od "Ostatniej arystokratki" :)
UsuńCoś dla mnie - szczególnie gdy pogoda wcale nie nastraja pozytywnie... A czeski humor to w końcu czeski humor :D Nie może być źle!
OdpowiedzUsuńPaulina z Oko na kulturę
Nawet powiem, że jest dobrze i polecam na jesienną chandrę :)
UsuńCzytałam dużo pozytywnych opinii o książkach tego autora, więc myślę, że z czasem po nie sięgnę. Lubię czeski humor. :)
OdpowiedzUsuńPolecam - lekka i odprężająca lektura :)
UsuńCzytałam dużo pozytywnych opinii o książkach tego autora, więc myślę, że z czasem po nie sięgnę. Lubię czeski humor. :)
OdpowiedzUsuńCoś zdecydowanie dla mnie! Jakoś zawsze jesienią ciągnie mnie do takich lekkich tytułów z dużą dawką niegłupiego humoru :) Zacznę jednak od pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńLepiej zacząć od pierwszego tomu, zdecydowanie :) Jestem ciekawa czy Ci się spodoba :)
UsuńJeszcze na nią nie trafiłam, ale widzę, że warto. Na poprawę humoru w deszczowe dni :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
UsuńMam te książki na oku już jakiś czas, ale zostawiam je sobie na okres, w którym będę potrzebowała takiego lekkiego poprawiacza humoru :)
OdpowiedzUsuńWtedy na pewno się przyda :)
UsuńPozdrawiam!