poniedziałek, 23 maja 2016

Na fali szoku - John Brunner

Cześć!

Mam mieszany stosunek do fantastyki. Fantasy bardzo lubię i chętnie czytam, natomiast sci-fi to gatunek, po który sięgam bardzo rzadko, bo do mnie jakoś nie trafia. Moja niechęć zaczęła się jeszcze w podstawówce, kiedy to kazano nam czytać chyba Bajki robotów Lema. Przeczytałam, ale... niewiele mi z tego przyszło, bo nie zrozumiałam zbyt wiele. Potem stwierdziłam, że się przełamię i sięgnę po coś z tego gatunku. Misja również zakończyła się porażką. Jednak ostatnio znów miałam ochotę spróbować. Poczytałam co nieco na necie i mój wybór padł na Johna Brunnera. W mojej bibliotece była tylko jedna jego książka i tym sposobem Na fali szoku trafiło w moje ręce.
Źródło: Lubimy Czytać

Nickie Haflinger uciekł z tajnego ośrodka badawczego w Tarnover w Ameryce Północnej. To właśnie tam kierowane są najbardziej inteligentne dzieci, które "kształci się" na elitę kraju. Prowadzonych tam badań nie można było jednak uznać za etyczne. Nickie uciekł, gdyż uważał, że to co robią badacze jest...złe. Przez 6 lat ukrywał się zmieniając osobowości. Był kaznodzieją, delfickim hazardzistą, projektantem utopii... Do czasu, aż go złapano i wymazano jego dane. Teraz oficjalnie nie istniał. Czy jednak nawet poddawany badaniom w laboratorium zrezygnował z marzeń o wolności? Nie tylko swojej, ale szalonej wizji wolności całego uciskanego, skomputeryzowanego kraju. Ameryka była tak opleciona siecią informatyczną, wręcz uzależniona od niej. Komputery miały wgląd do prawie każdego aspektu życia obywateli. A mimo to tak potężny kraj nie mógł sobie poradzić ze skutkami katastrofalnego trzęsienia ziemi. 

W czasie swojej ucieczki Nickie przeważnie był sam. Spotkał jednak ludzi, którzy żyli wolnością i te spotkania zmieniły jego życie. Czy to pomoże mu przetrwać? Wierzcie mi, Nickie Haflinger nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Bardzo polubiłam postać głównego bohatera. To idealista, buntownik, ale dążący do konstruktywnego wykorzystania swoich talentów. Głównym powodem tego, że Nickie musiał skonfrontować się ze swoimi wrogami był fakt, że go odnaleziono oraz Kate. Ta kobieta też mi się spodobała. Nie była bezmyślną istotą nastawioną na konsumpcjonizm. Była mądra, a to największy komplement. Również mieszkańcy Przepaści przypadli mi do gustu. Nie pozwolili się stłamsić, nie pozwolili odebrać sobie wolności. Ważną postacią jest również Freeman, który przechodzi swoistą metamorfozę. Postacie może nie są szczególnie skomplikowane, ale moim zdaniem dobrze nakreślone.

Nie sądziłam, że książka sci-fi może mi się tak spodobać. Tzn. oczywiście napotkałam trudności takie, jak w innych pozycjach tego gatunku tzn. specyficzny żargon, nieznane terminy określające nowoczesną technologię oraz oryginalną strukturę powieści, ale nie przeszkadzało mi to aż tak. Powieść trzeba jednak czytać uważnie, żeby załapać sens. Również konstrukcja książki wymusza na czytelniku większą uwagę. Czytałam ją dłużej niż standardowe książki, ale nie żałuję ani minuty spędzonej w jej towarzystwie. Na fali szoku to książka skłaniająca do myślenia. Aż trudno uwierzyć, że powieść została wydana w 1975 roku - nie straciła nic ze swej aktualności.

38 komentarzy:

  1. Dużo osób ostatnio czyta Brunnera i go chwali. Sam planuje jak tylko skończę "Hubala" Komudy sięgnąć po "Wszyscy na Zanzibarze", "Na fali szoku" z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja pierwsza książka tego autora, ale jeśli coś mi wpadnie w ręce to pewnie nie omieszkam przeczytać :)

      Ciekawa jestem "Hubala", bo z moich stron pochodził :)

      Usuń
  2. Akurat tego Brunnera nie czytałam, ale autora bardzo lubię,więc na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie u Ciebie między innymi czytałam recenzje, które zachęciły mnie do sięgnięcia po Brunnera :)

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, mam nadzieję że "Na fali szoku" przeczytam w czerwcu, jak dobrze pójdzie.

      Usuń
    3. Czekam zatem na opinię, bo jestem jej bardzo ciekawa!

      Usuń
  3. Akurat tego Brunnera nie czytałam, ale autora bardzo lubię,więc na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też "Bajki robotów" wcale się nie podobały :D Ale w ostatnich dniach przeczytałam "Solaris" i... kurcze, to jest naprawdę dobre. A bałam się tego cholernie. Tak jak Ty jednak za tym żargonem i technologią średnio przepadam, ale... ja chce więcej Lema. Po Brunnera raczej na razie nie sięgnę - bo mam inne nazwiska do czytania z tyłu głowy - ale kiedyś, kto wie?
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie się za Lema nie biorę, choć w przyszłości - kto wie :)

      Usuń
  5. No proszę, i Brunner poznany. To jednak te sf nie takie straszone. :) Spróbuj sobie jakąś z książek Philipa K. Dicka. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sci-fi nie takie straszne jak je malują :D Mimo wszystko nie jest to gatunek, po który będę sięgać najczęściej :) A na Dicka może się skuszę. Polecasz coś konkretnego? :)

      Usuń
    2. Tak, na przykład "Ubika". Jeśli Brunner Ci nie straszny, to ta książka Ci się spodoba. :)

      Usuń
    3. Tytuł mi się gdzieś kołacze w zakamarkach pamięci. Zaraz obczaję i skoro polecasz to zdam się na Ciebie i pewnie przeczytam :)

      Usuń
  6. Podoba mi się buntownicza osobowość głównego bohatera, ale obawiam się samego gatunku. Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główny bohater był naprawdę świetny! Ja też się bałam, ale się przełamałam i bardzo się z tego cieszę :)

      Usuń
  7. Fabuła bardzo ciekawa, a że ja lubię sci-fi to pewnie tym bardziej by mi się spodobala ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam na półce i czeka na przeczytanie :) Jestem niesamowicie ciekawy, kiedy go zacznę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa czy Ci się spodoba, ale jestem na 99 % pewna, że tak :)

      Usuń
    2. Też tak mi się wydaje - tylko kurcze brak czasu ostatnio na czytanie Artefaktów :)
      Może przez ten dłuższy weekend coś mi się uda przeczytać :)

      Usuń
    3. Wiem o co chodzi z tym brakiem czasu. A Artefakty to seria, na którą muszę zwrócić uwagę :)
      Powodzenia w Twoich weekendowych planach :)

      Usuń
  9. Jestem bardzo ciekawa postaci głównego bohatera. Nie mówię nie, może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja swoją przygodę ze sci-fi też zaczęłam od Lema, ale chodziło o "Solaris", książka całkiem, z resztą, niezła, polecam. Potem już poszło taśmowo i co jakiś czas sięgam po coś nowego. A ta seria, w której "Na fali szoku" zostało wydane, w ogóle zawiera same dobre książki, polecam się rozejrzeć za pozostałymi :)

    http://tekstykultury.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już druga osoba pod tym tekstem poleca "Solaris". Może kiedyś się przemogę :) Mam wrażenie, że do lektury sci-fi trzeba chyba dojrzeć. Myślę, że jeszcze zwrócę uwagę na książki z Artefaktów.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Też tak uważam, w ogóle do szeroko pojętej fantastyki trzeba dojrzeć. Ja w podstawówce nienawidziłam "Hobbita", a teraz uwielbiam :)

      Usuń
    3. "Hobbita" czytałam, ale chciałabym jeszcze do niego wrócić :)

      Usuń
  11. Kurczę, jednak często tak jest, że obowiązkowe czytanie w szkole do czegoś bardziej zniechęca niż zachęca... W każdym razie ;) myślę, że musisz jeszcze więcej takich książek popróbować. Ja akurat ten typ uwielbiam - i choć czasami przytrafiają się gnioty, to perełki sprawiają, że warto szukać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mam plan :) Ale raz na jakiś czas. A możesz coś polecić?

      Usuń
  12. Popatrz! Jeśli chodzi o gust literacki, mam tak samo jak Ty. Lubię fantastykę, nie mniej jednak sci-fi ma w sobie coś... odpychającego. Skoro jednak czujesz się porwana przez tę książkę, to i ja chcę się tak czuć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, bardzo mi się podobała :) Mam nadzieję, że i ty nie będziesz zawiedziony!

      Usuń
  13. Zachęciłaś mnie do jej przeczytania. Będę mieć ją na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie potrafię jakoś przemóc się do sci-fi. A może kiedyś jak najdzie mnie ochota, to skuszę się na powyższą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem warto sięgnąć po coś co na pierwszy rzut oka uznajemy za lekturę nie dla nas, aby potem dać się pozytywnie zaskoczyć :)

      Usuń
  15. Mnie też Lem na długie lata zniechęcił do czytania sci-fi, ale też i szeroko pojętej fantastyki, bo mój Tata przekonywał mnie, że co tam konwenty, co tam nowości, jak się nie zna podstaw. Tja... W każdym razie byłam w niemałym szoku, kiedy sięgnęłam po współczesne książki science-fiction i okazało się, że tylko da się je czytać, ale są po prostu wciągające! ;)

    "Na fali szoku" wciąż przede mną, ale nastawiam się bardzo pozytywnie, bo ciekawi mnie opisywana historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A polecisz jakąś książkę sci-fi, która Ci się podobała? Ja dopiero raczkuję w tym temacie. Co do Lema to mam ochotę na "Solaris", bo ludzie chwalą.
      Pozostałe książki Brunnera podobno również są bardzo dobre i mam nadzieję, że do mnie trafią!

      Usuń