piątek, 27 listopada 2015

Między ustami a brzegiem pucharu - Maria Rodziewiczówna

Cześć!

Lubię czasem sięgnąć po nowości, ale równie chętnie czytam też starsze książki. Rodziewiczównę cenię, choć nie wszystkie jej książki podobały mi się tak samo - jedne mnie, inne bardziej. Między ustami a brzegiem pucharu wygrzebałam w pudle z książkami ciotki (nawiasem mówiąc znalazłam tam więcej interesujących pozycji, po które na pewno sięgnę).
Głównym motywem powieści jest historia miłości Niemca do Polki oraz jego przemiana wewnętrzna. Bo Wentzel nie jest spokojnym, statecznym człowiekiem. Gdy go poznajemy jest hulaką, próżniakiem, pochłoniętym jedynie kobietami i zabawą. Jest tak do chwili, gdy poznaje piękną Polkę - Jadwigę. Zrządzeniem losu okazuje się, że jest ona towarzyszką jego babki z polskiej strony (choć Wentzel chce zapomnieć o swoich polskich korzeniach i wścieka się, gdy mu się o nich przypomni). To dla młodej kobiety odnajduje babkę, która nawiasem mówiąc jest strasznie gderliwą (choć często słusznie) staruszką, choć w głębi serca jest dobra i posiada wiele tkliwości dla wnuka i wychowanków. Pod wpływem babki, Jadzi oraz jej brata,Wentzel nie wiedzieć, kiedy zmienia się. Zaczyna pracować, zrywa z kochankami i wrasta w polską ziemię. Chce zasłużyć na miłość Jadzi. Jednak jest pewien kłopot - dziewczyna ma narzeczonego. 

Historia sama w sobie jest ciekawa, choć bohaterowie, zwłaszcza na początku byli irytujący. Wentzel - wiadomo, hulaka. Jednak troszkę drażniła mnie gderliwość babki i niefrasobliwość Jasia, która dość mocno kontrastowała z powagą jego siostry. Troszkę też żal mi było Głębockiego, choć on też nie zachował się na końcu szlachetnie, ale jednak trochę jestem w stanie go zrozumieć. Podobała mi się dość postać Jadzi, mimo, iż skryta i nieufna to jednak dość wyrazista (choć w pewnych kwestiach jednak mogłaby się przełamać, no!). Na plus zaliczam także przemianę Wentzla (nawet przemianowano go na Wacława). 

Nie zaliczę tej książki do ulubionych autorstwa Rodziewiczówny, ale cieszę się, że ją przeczytałam.

8 komentarzy:

  1. Autorkę znam z jednej tylko książki. "Lato leśnych ludzi" i ta akurat mi się podobała, ale jakoś nie sięgnęłam po inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lato leśnych ludzi" mam na półce i kiedyś przeczytam :)

      Usuń
  2. Rodziewiczówna nigdy nie przeminie.... Kiedyś przeczytałam wszystkie jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nic nie czytałam tej autorki, ale koniecznie muszę kiedyś przeczytać jakąś jej książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę, dokładnie w takim samym wydaniu. Jeszcze jej jednak nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń