Cześć!
Chciałabym poruszyć dziś kwestię wszelkiego rodzaju promocji, okazji czy wyprzedaży. Zauważyłam, że jestem bardzo podatna na tego typu zabiegi. Lubię przeglądać gazetki i foldery promocyjne czy w sklepach przeglądać wieszaki z metką: SALE. Czasem można upolować perełkę, jednak czy zawsze warto się skusić na taką rzecz?
Postanowiłam, że w tym roku zacznę oszczędniej gospodarować pieniędzmi, żeby odłożyć troszkę "na czarną godzinę" oraz na jakieś przyjemności (typu wyjazd na wakacje czy jakaś ekstra rzecz, na którą sobie nie pozwalałam wcześniej). W związku z tym postanowiłam wcielić w życie pewne zasady.
- nie zrezygnuję z oglądania gazetek promocyjnych, bo można czasem kupić jakąś rzecz naprawdę w świetnej cenie. Jednak zanim zdecyduję się na zakup zastanowię się czy naprawdę w tym momencie potrzebuję piątego balsamu do ciała czy trzeciej kawy w zapasie. Czyli być na bieżąco, ale nie kupować wszystkiego, "bo promocja była"'
- jeśli chodzi o ciuchy to przed zakupem zastanowię się czy dana rzecz będzie pasować do innych ubrań w mojej szafie i czy faktycznie będę to nosić. Niestety, ale moja garderoba wymaga gruntownego przeglądu, gdyż do tej pory wybór ciuchów był dość przypadkowy: podoba mi się to kupuję, po czym mogło się okazać, że dana rzecz mi nie pasuje do innych. Coś czuję, że w tej dziedzinie czasem pozwolę sobie na szaleństwo :) (ale z umiarem!). Czyli najpierw myśl - potem kupuj!
- zakupy kosmetyczne też są pewnym problemem. Gdy coś wpadnie mi w oko zwykle myślę: przecież i tak się nie zmarnuje, zużyję to na pewno. To prawda, ale po co robić aż takie zapasy? Będę się uczyć zużywać kosmetyki na bieżąco. Czyli, jak jest promocja a wiem, że coś niedługo mi się skończy - kupuję. Gdy mam jeszcze spory zapas - zastanawiam się czy to jest dobry pomysł :)
Oczywiście czasem trafia się naprawdę mega okazja, która może się więcej nie powtórzyć. Myślę, że wtedy można pozwolić sobie na małe szaleństwo:)
A jak jest u Was z tego typu zakupami? Łapiecie się na promocje i wyprzedaże?
ja się niestety zawsze na coś skuszę
OdpowiedzUsuńJa nie zawsze, ale (zbyt) często :)
UsuńPóki co mam bana.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście mieszkam 10 km od cywilizacji i po prostu nie zachodzę na co dzień do sklepów.
Myślę, że to odciąga mnie od zakupowych szałów :D
Jak jestem w domu rodzinnym to też tak mam:) Za to jak wracam do miasta...
UsuńOstatnio mam mały zastój w zakupach. Ale szykuje mi się odświeżanie garderoby i muszę iść na zakupy. ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę więc udanych zakupów :)
Usuńracjonalne podejście :)
OdpowiedzUsuńTeraz trzeba to tylko wprowadzić w życie :)
Usuń