Cześć!
Dzieliłam się już z Wami moją
opinią na temat trzeciego tomu trylogii Millennium Stiega Larssona (zresztą
byłam zachwycona całą trylogią), zaś dziś opowiem o moich wrażeniach z filmu
Dziewczyna z tatuażem Davida Finchera – adaptacji pierwszej części – Mężczyźni,
którzy nienawidzą kobiet.
Dobrze, że wcześniej czytałam
książki, ponieważ łatwiej było mi zorientować się o co chodzi. Dziennikarz
Mikael Blomkvist (w tej roli Daniel Craig) przegrywa proces o zniesławienie,
gdy niespodziewanie otrzymuje propozycję od Henrika Vagnera - starego twórcy
imperium przemysłowego. Oficjalnie Blomkvist ma spisać biografię rodziny
Vagner, natomiast prawdziwe zadanie miało polegać na wyjaśnieniu zniknięcia siostrzenicy
Henrika – Harriet. Nie został po niej żaden ślad. Przyjęto, iż została
zamordowana, ale nie znaleziono ciała. W tym zadaniu ma pomóc dziennikarzowi
Lisbeth Salander (Rooney Mara) – dziewczyna wybitnie uzdolniona, hakerka, nad
którą pieczę trzymało państwo. Dziewczyna została uznana za niezdolną do
samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie i ubezwłasnowolniona. Podczas ich
wspólnej pracy wychodzą na jaw nowe przerażające fakty, które mogą skończyć się
dla ich odkrywcy tragicznie.
Osobny wątek stanowi postać
Lisbeth. Dziewczyna, którą państwo miało chronić w praktyce zostaje brutalnie
wykorzystana. Nie będę pisać nic więcej na ten temat, aby nie wstawiać spoilerów.
Nie lubię mocnych scen, dlatego –
przyznaję - ominęłam niektóre. Nie przeszkodziło mi to w odbiorze filmu, gdyż
czytałam książkę, a naprawdę nie lubię oglądać zbyt wielkiej dawki brutalności
w filmach. Dlatego chyba wolę czytać – tutaj pracuje moja wyobraźnia, którą
mogę kontrolować, nie zostaje mi narzucone oglądanie takich scen.
Mimo to film mi się podobał. W
ogóle to jestem fanką całej Trylogii i czuję, że kiedyś przeczytam ją jeszcze
raz (a może nie raz?). Jak ktoś lubi thrillery to bardzo polecam.
I podoba mi się jeszcze TO
zdjęcie :)
Świetny post!:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:*
Obserwujemy?;>
Widziałam ten film. Niektóre sceny były drastyczne. Jednak czytałam gdzieś, że lepsza jest ekranizacja szwedzka. Jeszcze nie widziałam, ale na pewno obejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńSzwedzka też mi się przewinęła i w sumie to obie mi się podobały :)
Usuń