czwartek, 9 lipca 2015

Niewidzialna korona - Elżbieta Cherezińska

Cześć!

Niewidzialna korona to drugi tom cyklu Odrodzone Królestwo. O pierwszej części pisałam tutaj. Jak wspomniałam w poprzednim poście trochę nie szło mi czytanie tej książki. Długo nie mogłam się rozczytać, mimo, że Niewidzialna mi się podobała. 
Akcja zaczyna się w miejscu, w którym skończył się poprzedni tom, czyli tuż po śmierci Przemysła. Baronowie powołują na tron książęcy Małego Księcia - Władysława. Początki jego panowania są jednak niezwykle trudne. Branderburczycy zaczęli zajmować przygraniczne grody, czescy Przemyślidzi też nie zasypywali gruszek w popiele, Henryk Głogowczyk nadciągał ze swymi wojskami a na dodatek bratanek księcia - Leszek zabrał się za Pomorze. Nie ma spokoju w Kraju, oj nie ma. Książę Władysław najlepiej czuje się w walce, rządzić nie za bardzo umie i chełpi się, że "nie słucha bab" (później Jadwiga pokaże mu jak bardzo się mylił). Gdy zawrze upokarzające porozumienie z czeskim Vaclavem II w Klęczy jest zmuszony wyruszyć na banicję. I tutaj widzimy jak mały Książę zaczyna dojrzewać. Przyjmuje miano Władysława Łokietka, zbiera sojuszników, zdobywa miecz króla banity i rusza z powrotem do Królestwa.

Przyznaję, że pierwsza część chyba nieco bardziej mi się podobała. Nie zmienia to faktu, że i drugą chętnie przeczytałam. tak jak poprzednio, Autorka wplatała w swoją historię elementy fantastyczne. Jej postacie nie są jednoznaczne. Popełniają błędy, są ambitne, wielowymiarowe. Jak poprzednio, bardzo polubiłam arcybiskupa Świnkę, Małego Księcia również, choć na początku był nieco...lekkomyślny. Trochę żałuję, że tak mało było Michała Zaremby, zwanego Południowym Wichrem Przemysła, ale biorąc pod uwagę, że połowę książki przesiedział w lochu jest to zrozumiałe :) Tak więc mamy tu nowe postacie, ale też całkiem sporo starych znajomych. Nie wiem czy Autorka ściśle trzymała się wszelkich detali historycznych, bo nie jestem w tym względzie kompetentna. Przyczepię się jedynie do języka, bo postacie posługiwały się czasem iście współczesnymi wyrażeniami typu "Spadaj", czy "Czego cykasz" albo "Jak skończysz krzyżacką karierę, możesz oprowadzać wycieczki" (s.349). Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takich słów w ustach średniowiecznego rycerza :) 

4 komentarze:

  1. Od czasu do czasu lubię sięgać po tego typu książki, więc może kiedyś skuszę się na tę serię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Często jest tak, że druga część jest gorsza. Musiałabym zacząć od pierwszej.

    OdpowiedzUsuń