Pierwszą książką przeczytaną przeze mnie w marcu była debiutancka powieść Dodie Smith (autorki 101 dalmatyczńczyków) Zdobywam zamek. Powieść wydana w 1948 roku, w Polsce pojawiła się dopiero niedawno.
Zdobywam zamek ma formę pamiętnika siedemnastoletniej Cassandry Mortmain. Dziewczyna mieszka wraz ze swoją rodziną (bratem, siostrą, ojcem i macochą) oraz Stephenem -synem zmarłej służącej - w zamku. Nie są to jednak bogaci dziedzice. Prawdę mówiąc są biedni jak myszy kościelne a zamek wydzierżawili za dobrych czasów na czterdzieści lat. Tyle, że już od kilku lat nie płacą czynszu - nie mają za co. Ojciec Cassandry jest pisarzem - właściwie to napisał jedną książkę, która odniosła ogromny sukces, po czym zapadł na niemoc twórczą. Pomimo biedy dziewczyna potrafi cieszyć się życiem. Każdy drobiazg jest dla niej powodem do radości pomimo marnych perspektyw na przyszłość. Jej siostra, Rose, nie jest już tak pozytywnie nastawiona do świata. Nienawidzi biedy, w której musi żyć. Jest zdecydowana zrobić prawie wszystko, by wyrwać się z ubóstwa. Okazja pojawia się, gdy poznają dwóch Amerykanów, nowych właścicieli posiadłości w Scoatney, a jednocześnie ich zamku. Pomimo pewnych nieporozumień szybko się zaprzyjaźniają. Wynikną z tego radosne chwile, ale także kłopoty.
Postacie, które poznajemy nie są jednoznaczne. Jeśli o mnie chodzi nie mogłam całkiem bezgranicznie pokochać żadnej z nich. Tzn. bardzo polubiłam Topaz, bo wcale nie przypominała złej macochy, wręcz przeciwnie. Również Stephen wzbudził moją sympatię. Co do Cassandry to też ją lubiłam, ale niekiedy jej zachowanie było rozczarowujące (dla mnie). No, ale z drugiej strony, to tylko zagubiona nastolatka i jestem w stanie ją zrozumieć. Ojciec dziewczyny drażnił mnie swoją beztroską. Mam wrażenie, że zupełnie go nie interesowało skąd wezmą na chleb. Może to przywilej geniuszy? Pozostałe postacie również są niejednoznaczne. Może poza Thomasem :)
Pomimo to dość podobała mi się ta książka. przeczytałam ją w dwa dni, a to chyba coś znaczy. Zresztą w internecie krąży mnóstwo pozytywnych opinii o niej. Ma w sobie coś ujmującego, faktycznie. Podobało mi się bardzo to, że Cassandra tak potrafi czerpać z życia, pomimo biedy. Autorka wspaniale to uchwyciła.
Książkę tą przeczytałam jakoś ponad rok temu i również bardzo szybko ją pochłonęłam ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jakoś nie ciągnie mnie do tej książki ;-)
OdpowiedzUsuńChyba jednaj nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń* jednak ;)
UsuńMoże kiedyś...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOglądałam film, ale książki nie mam w planach.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że powstał film na podstawie tej książki.
UsuńPrzeurocza młodzieżówka, kocham takie klimaty, uwielbiam wracać myślą do czasów, gdy zaczytywałam się w przedwojennych powieściach dla pensjonarek. "Zdobywam zamek" pozytywnie wyróżnia się na tle miałkich, wtórnych, fatalnie napisanych współczesnych powieści dla młodego czytelnika.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń