Ostatnio zupełnie zaniedbuję ten wirtualny zakątek. Chyba muszę przeczekać ten kryzys. W międzyczasie opowiem troszkę o moim zauroczeniu starymi cmentarzami. Stare cmentarze maja w sobie niesamowity spokój. Opuszczenie. Ciszę. Koją obolałą duszę. Ostatnio byłam na dziewiętnastowiecznym kirkucie żydowskim. Patrząc na daty wyryte na niektórych macewach zastanawiałam się nad nimi, nad wojną. Gdy świat za bardzo da się we znaki na cmentarzu można odnaleźć spokój. Refleksję, że jednak nic nie dzieje się bez przyczyny i że nad nami jest Ktoś kto czuwa. Uwielbiam je.
Wiesz, że ja też tak mam. Lubię przebywać na starych, lub mało uczęszczanych cmentarzach, zwłaszcza jesienią ...
OdpowiedzUsuńJesienią! O tak! Choć na wiosnę też są super (pod warunkiem, że jest sucho)!
UsuńTeż tak mam :) Stare cmentarze mają swój cudowny, niepowtarzalny klimat :) Lubię na nich przebywać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Zwłaszcza, gdy trzeba trochę ukoić nerwy :)
UsuńA mnie jakoś do cmentarzy nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJa lubię te stare, mające swoją historię. Za nowymi nie przepadam.
UsuńMnie również nie ciągnie do cmentarzy. To dla mnie bardzo smutne miejsce.
OdpowiedzUsuńSmutne, ale czasem jakże kojące.
UsuńStare cmentarze maja swój urok. I ta cisza...
OdpowiedzUsuń