poniedziałek, 6 listopada 2017

Ostatnia noc w Twisted River - John Irving

Cześć!

John Irving to jeden z tych pisarzy, których czytać "chciałabym, ale się boję". Czytając recenzje innych blogerów dowiedziałam się mniej więcej jaki styl pisania reprezentuje Irving i bałam się, że poruszane tematy, bądź sposób w jaki pisze niekoniecznie przypadnie mi do gustu. Jednak zachwyty nad jego prozą budziły moje zaciekawienie. Na moje pierwsze spotkanie z jego twórczością wybrałam powieść Ostatnia noc w Twisted River.
Dominic Baciagalupo pracuje jako kucharz dla flisaków i drwali w Twisted River oraz samotnie wychowuje dwunastoletniego syna. Danny to obdarzony żywą wyobraźnią chłopiec, szykanowany przez kolegów ze szkoły. Obaj byli mocno zżyci z jednym z drwali - Ketchumem. To taka przyjaźń z rodzaju tych na cale życie, choć bywa trudna. W wyniku tragicznej pomyłki Dominic i Danny muszą diametralnie zmienić swoje życie. W ciągu jednej nocy opuszczają Twisted River, tylko Ketchum wie co się stało i dokąd się udali. Przez około pół wieku śledzimy losy ojca i syna, który dojrzewa, staje się mężczyzną, później sam zostaje ojcem. Jednak przeszłość - wbrew nadziejom obu - nie daje o sobie zapomnieć. Mężczyźni cały czas muszą uważać, a przy tym starają się normalnie żyć. Danny zostaje pisarzem, Dominic nadal pracuje w kuchni coraz to innych restauracji, a Ketchum niestrudzenie trzyma rękę na pulsie, by chronić obu przyjaciół. Tylko czy to mu się uda?
Jak wspomniałam wcześniej, bałam się tej powieści. Okazało się, że niepotrzebnie. Choć przyznam, że czytało mi się tę książkę dziwnie. Były dni, że w ogóle po nią nie sięgnęłam, a bywały, że przeczytałam całkiem sporo. W każdym razie Ostatnia noc w Twisted River to kawał porządnej prozy. W powieści przewija się cała galeria różnych postaci, mniej lub bardziej ważnych, za to niezmiennie barwnych i pełnokrwistych. Na czele stoją oczywiście Dominic i Daniel, ale najbardziej zapadającą w pamięć postacią jest Ketchum. To on kradnie całą powieść (i taki był chyba zamiar autora), choć nie pojawia się na jej kartach tak często jak ojciec i syn. To majstersztyk napisać książkę w taki sposób. Ketchum to naprawdę niesamowity człowiek. Prosty drwal, który z własnymi dziećmi nie utrzymywał kontaktu, ale w przyjaźni był wierny jak nikt. I prawie całe życie zmagał się z poczuciem winy. Szorstki, z niewyparzonym językiem i zdecydowanymi poglądami, których nie wahał się wypowiadać. Prawdziwy twardy mężczyzna. Zahartowany. Na pewno nie chciałabym mieć w kimś takim wroga. Z powodu wydarzeń z przeszłości Dominic i Danny musieli się przeprowadzać, ale Ketchum zawsze trwał przy nich, jak opoka. Kobiety, choć też ważne, są jakby w tle, pomimo, że stawały się często przyczynkami czy katalizatorami pewnych wydarzeń. To też zresztą osoby nietuzinkowe: Pam, Katie, Rosie, Amy... To tylko niektóre z kobiet, które namieszają w życiu mężczyzn.

Cała powieść, pomimo, że dotykała bolesnych czy tragicznych doświadczeń, nie jest łzawą, tanią historyjką (choć mnie się łza w oku zakręciła, ale ja mam oczy w mokrym miejscu). Irving z zaskakującym taktem porusza temat miłości (ojcowskiej, między przyjaciółmi; do kobiet też, choć już troszkę w inny sposób). Bardzo mi się podobało zwłaszcza przedstawienie relacji ojciec-syn oraz relacji Danny'ego i Dominica z Ketchumem. To chyba główny temat i atut tej książki - przedstawione relacje. Ostatnia noc w Twisted River to też książka o stracie oraz o wyborach i ich konsekwencjach, które później znacząco wpływają na życie człowieka. 

Ostatnia noc w Twisted River to powieść, która po przeczytaniu zapada w serce. Polecam!

P.S. Okładka świetnie pasuje do powieści i ma wymiar symboliczny w pewnym sensie - brawo!

27 komentarzy:

  1. Ostatnie zdanie Twojej recenzji mnie przekonało.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że sięgnęłaś po Irvinga. To mój ulubiony pisarz, chociaż akurat tej książki jeszcze nie czytałem. Ale z recenzji wyczytałem znamiona jego pisarstwa. Przede wszystkim bohater mający cokolwiek związanego z pisarstwem + świetne kreacje i relacje postaci. W dużej mierze związku trans- i homoseksualne. Tutaj chyba tego jednak niewiele albo i wcale. W każdym razie polecam CI bardzo "Regulamin tłoczni win". Uwielbiam prozę autora i czytam wszystko z chęcią (typowo dla fana), ale to zdecydowania genialna książka dla każdego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie Twoje recenzje sprawiły, że miałam ochotę sięgnąć po jego twórczość :)
      Tutaj nie ma w zasadzie związków homoseksualnych, ale relacje z kobietami też nie zawsze są ... zwykłe :) Tak sobie właśnie myślę czy nie sięgnąć w następnej kolejności po "Regulamin..." czy może po "Świat według Garpa".

      Usuń
    2. "Garp" też może być jak najbardziej. To taka książka, która mocno balansuje na granicy przesadnej momentami powagi a sytuacji wręcz absurdalnie komicznymi. Nie zapomnę jednej sceny, która spowodowała dwa skrajne uczucia u mnie, najpierw obłąkańcy śmiech, a po kilku zaledwie stronach dojmujący smutek. Irving to świetnie potrafi. I są tam też właśnie mocne wątki homo- i transseksualne. Tylko że to nie jest tak, że autor je wciska tam na siłę i toczy się z nich jasna aura. Najlepsze jest to właśnie, że w jego pisarstwie te odmienności (czy to orientacji, czy religijne, czy po prostu przekonań) są przedstawione jak coś normalnego w świecie i serio to nie razi. No przynajmniej ja to tak odebrałem, a nawet zmieniłem nieco zdanie in plus w kilku drobnych kwestiach. Chwytaj śmiało, po którąkolwiek z wymienionych. ;)

      Usuń
    3. No właśnie mnie też się to spodobało, że jego bohaterowie to niby zwyczajni ludzie, ale jednak w pewien sposób... oryginalni, ale to jest przedstawione jak coś zupełnie normalnego. I faktycznie potrafiła mnie ta książka wzruszyć, bawić też w pewnych momentach :)

      Usuń
    4. Ja pamiętam, że właśnie to miałem przecenione w rękach w Matrasie i była to moja pierwsza styczność fizyczna z Irvingiem. :P Ale wtedy tego nie kupiłem dopiero potem wziąłem od Prószyńskiego "Garpa" do recenzji.

      Usuń
    5. I zaczęła się wielka fascynacja :)

      Usuń
    6. Chyba tak, bo przeczytałem od tego czasu wszystko, co Prós wydawał, czyli w 1,5 roku 8 książek, i to wszystko cegły. Rzadko mi się tak zdarza, żebym polubił autora tak bardzo, aby czytać każdą kolejną wydaną u nas książkę. :)

      Usuń
    7. Z tego co pamiętam to u Ciebie z takich autorów to jeszcze King i Sanderson :)

      Usuń
    8. Dokładnie. Ogólnie to kilku ulubionych mam, nie ma że się ograniczam. King jednak na samym szczycie w hierarchii. Ale z fantasy np. Sanderson i Tolkien, z sf Brunner, Dick, Bradbury. Czarna komedia, satyra, współczesna - Irving, społeczno-obyczajowe Steinbeck, w wielu gatunkach mam ulubieńców. :)

      Usuń
  3. Hmm na taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój. Ciekawe czy i mnie by się ją dziwnie czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytało mi się ją dość długo. To chyba jedna z tych książek, które bardziej docenia się już po przeczytaniu, niż w trakcie lektury. Ale polecam. Dobra książka.

      Usuń
  4. Nie znam jeszcze Irvinga, ale na półce czeka jego książka....ciekawa jestem tego pierwszego z nim spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaką książkę masz na półce?

      Usuń
    2. A o tej chyba nie słyszałam... Muszę obczaić :)
      Jestem ciekawa jak Tobie się Irving spodoba.

      Usuń
    3. SAMA JESTEM TEGO CIEKAWA....

      Usuń
  5. Wydaje mi się, że Irving jest dość ciężkim autorem, trzeba na prawdę lubić jego styl. Ja przy okazji któregoś z wyzwań czytelniczych parę lat temu chciałam przeczytać "Modlitwę za Owena" ale niestety poległam. Nie mówię, że to była zła książka ale po prostu to nie był na nią właściwi czas. Na pewno jeszcze kiedyś wrócę do tego autora i dam mud ruga szansę :)

    booklicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem czy ciężkim? Może specyficznym :) Choć po jednej książce to nie będę się wypowiadać :) Zajrzyj do Ciastka na bloga, on ma tam kilka recenzji Irvinga, może one Ci podpowiedzą po którą książkę warto sięgnąć :)

      Usuń
    2. "Owen" akurat nie jest z najwyższej półki Irvinga. Jest to dobra książka, ale już bardziej dla wprawionych czytelników autora. Znacznie lepiej sięgnąć po te najpopularniejsze: Świat wg Garpa, Hotel New Hempshire czy też Regulamin tłoczni win.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z książek Irvinga znam tylko Świat według Garpa i obawiam się, że znalazłam się w tej grupie czytelników, którzy pozostają obojętni na tę lekturę. Zastanawiam się jednak, czy nie dać mu jeszcze z czasem szansy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można spróbować :) Ja jestem ciekawa czy inne książki też będą mi się podobały.

      Usuń
  8. W tym momencie raczej nie przeczytam, ale może za jakiś czas do niej zajrzę. Ciekawa jestem tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam :) Może akurat Ci się spodoba i znajdziesz w niej coś wyjątkowego :)

      Usuń