Cześć!
Z Romą Ligocką miałam styczność już wcześniej, jeszcze w czasach przed założeniem bloga. Podobała mi się twórczość pisarki, ale przez dłuższy czas do niej nie wracałam. W zasadzie to trochę przez przypadek trafiłam na tę książkę - pasowała mi do wyzwania i ją wzięłam :)
Źródło: Lubimy Czytać |
Róża. Obrazy i słowa to w zasadzie album łączący harmonijnie te dwa środki wyrazu. Wielbiciele malarstwa i rysunku będą mieli na czym oko zawiesić. ja się na tej dziedzinie sztuki nie znam zbyt dobrze a jeśli już to preferuję inny styl, ale muszę przyznać, że malarstwo Romy Ligockiej zrobiło na mnie wrażenie. Nie wiem czy tylko mnie się tak wydaje, ale z jej obrazów bije melancholia, smutek... Duże oczy, duże usta, w których znać zmęczenie? Jak dla mnie w tych rysunkach jest zawarty ciężki los Żydów, ich tułaczka, łagodna rezygnacja, zmaganie się z ostracyzmem przed wybuchem wojny, wyobcowanie...To tylko moja interpretacja, poparta w moim mniemaniu prozą autorki.
Bo w zapiskach Romy Ligockiej też dominuje melancholia. Najprawdopodobniej to przeżyta we wczesnym dzieciństwie wojna, Holocaust (Ligocka jest z pochodzenia Żydówką)- rzeczy, których dziecko nigdy nie powinno oglądać - sprawiły, że autorka nosi w sobie ogromne pokłady smutku, samotności, wyobcowania. Mam wrażenie jakby Ligocka była bezdomna. I nie chodzi o dach nad głową tylko o swoje miejsce na ziemi. O potrzebę kochania i bycia kochaną? Bycia potrzebną.
Z kart tej książki-albumu wyłania się obraz osoby, kobiety wrażliwej, mocno odczuwającej, noszącej w sobie niezasklepione rany, bolesne wspomnienia, które rzucają cień na jej całe późniejsze życie. Z takim bagażem doświadczeń trudno normalnie żyć. Ciężko żyć ze świadomością co jeden człowiek może zrobić drugiemu. I to w imię czego? Domniemanej wyższości ras? Melancholijna, ale warta uwagi lektura.
Piękny przekaz tego, co warto głęboko przemyśleć.:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale chyba muszę to zmienić. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńTo z pewnością warta uwagi książka.
OdpowiedzUsuńO, tak. Tak jak i inne tej autorki.
UsuńPierwsze co wpada w oko to okładka, juz z mniej bije melancholia o której wspominasz w recenzji. Przyznaję, że nie znam twórczości Ligockiej, a że czytając opinię od razu przeszedł mi na myśl "Szum" Magdaleny Tulli, nie wiem czy słusznie, ale muszę sprawdzić. Dzięki za recenzję, będę szukać jej książek.
OdpowiedzUsuń"Szumu" nie czytałam, więc nie mam porównania. Ale publikacje Ligockiej w ogóle są warte uwagi.
UsuńPozdrawiam!
Nie kojarzę ani autorki, ani książki i nie wiem, czy chciałabym się za nią brać, na pewno przemawia do mnie ta wrażliwość autorki.
OdpowiedzUsuńMoże inna książka tej autorki byłaby lepsza na początek? :)
UsuńAutorkę kojarzę właśnie z takiej twórczości melancholijnej :)
OdpowiedzUsuńTo chyba cecha wiodąca w jej twórczości :)
Usuń