Cześć!
Od czasu do czasu sięgam po książki mistrza grozy, czyli Stephena Kinga. Jednak nie za często, bo średnio lubię się bać i wolę to sobie dawkować. Teraz choruję na Dolores Clairbone, ale muszę czekać, aż wróci do biblioteki bym mogła ją pożyczyć. W bibliotece wpadła mi w oko inna pozycja Kinga - Rok wilkołaka.
Akcja powiastki obejmuje rok czasu. W styczniu miasteczkiem Tarker's Mills wstrząsa tajemnicze morderstwo dróżnika. Mieszkańcy nie wiedzą, że w ich okolicy grasuje wilkołak. Co miesiąc w czasie pełni ktoś ginie w brutalny sposób. Aż do lipca, gdy śmierci unika dziesięcioletni kaleki chłopiec. To on pierwszy poznaje prawdę, czym naraża się na ogromne niebezpieczeństwo. Mimo młodego wieku jest bardzo rozsądny. Bestia trafiła wreszcie na godnego przeciwnika. Czy mimo to chłopiec ustrzeże się przed zagrożeniem? Zwłaszcza, że nikt tak naprawdę nie traktuje poważnie opowieści chłopca z księżycowej nocy Czwartego Lipca...
Rok wilkołaka to cienka książeczka okraszona sugestywnymi grafikami. Niektóre z nich były nawet zbyt dosłowne moim zdaniem (chodzi mi o te kolorowe). Utwór podzielony jest na 12 krótkich rozdziałów, każdy miesiąc to nowy rozdział. Na początku nikt nie wierzy w wilkołaka, nawet opowieści Marty'ego nie są przyjmowane na wiarę, choć pojawia się niepokój. Ludzie się boją, choć niekiedy bywają lekkomyślni.
Książka zaczyna się od mocnego uderzenia, ale na początku nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Pojawiła się nawet myśl, że w dłuższych formach King radzi sobie lepiej (choć Pokochała Toma Gordona też było dość krótkie jak na niego, ale mi się podobało). Jednak w miarę czytania, szczególnie od czasu wprowadzenia wątku niepełnosprawnego chłopca, wciągałam się w tę historię i choć można było przewidzieć zakończenie to czytałam z zainteresowaniem. Podobała mi się postać Marty'ego i jego wujka Ala, który mimo wszystko traktował chłopca poważnie, chyba jako jedyny. Kto okaże się wilkołakiem? Czy Marty uniknie śmiertelnego niebezpieczeństwa? Na te pytania odpowiada książeczka.
Hmmm, Jak wspomniałam wcześniej nie do końca pasowała mi ta książka, zwłaszcza na początku, później było już lepiej. Cieszę się tylko, że czytałam ją za dnia :) Nie jest to pozycja wybitna na tle pozostałych dzieł autora, ale myślę, że można poświęcić godzinkę na przeczytanie jej.
Nigdy nie przeczytałam nic Kinga (mea culpa), ale jakoś mnie nie ciągnie. Kiedyś zaczęłam "Zieloną milę" i odłożyłam :)
OdpowiedzUsuńJa go lubię od czasu do czasu :) Pisze ciekawie, zagadkowo, intrygująco. Pamiętam jednak, że przez jedną jego książkę nie dałam rady przebrnąć - przez "Łowców snów".
UsuńWstyd się przyznać, ale jeszcze nie miałam przyjemności z autorem
OdpowiedzUsuńZawsze można nadrobić :)
UsuńTo akurat jedna ze słabszych jego książek. Dolores powinna Ci się bardziej spodobać:)
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję. Ta też od mniej więcej połowy robiła się coraz ciekawsza :)
Usuńmi strasznie brakuje mojej biblioteki miejskiej, niestety z wózkiem się tam nie dostanę,bo jest kompletnie nieprzystosowana, a teraz bez mojego Małego ani rusz :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :/ Biblioteki są super!
Usuńjeszcze nie czytałam, bo zawsze odstraszała mnie od niej okładka i myśl, że nie jest to pozycja dobra doczytania po zmroku. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW ogóle King nie jest dobry do czytania po zmroku :) Albo jest do tego stworzony - zależy czy lubisz się bać :P
UsuńJedna z tych mniej zachwycających, ale i tak dobra :)
OdpowiedzUsuńKing ma w swoim dorobku lepsze książki, ale ta nie jest zła. Dla mnie najgorszą pozycją byli "Łowcy snów", których nie przetrawiłam.
UsuńDo Kinga jeszcze będę wracać, lecz raczej nie wybiorę tej pozycji. Tematyka wilkołaków nie za bardzo mnie interesuje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWśród jego pozycji na pewno znajdziesz coś co Cię zainteresuje :)
UsuńJak ja już dawno nie czytałam King'a :)
OdpowiedzUsuńCzas nadrobić? :)
UsuńTej książki Kinga nie czytałam, ale na Dolores poluj, moja ulubiona powieść mistrza.
OdpowiedzUsuńWiążę z nią wiele nadziei :) Tylko czekam, aż wróci do biblioteki :)
UsuńCieszy mnie, że i u Ciebie zawitał King. :) Nie musisz się obawiać, za każym razem sięgając po jego książkę, bo w rzeczywistości więcej napisał thrillerów i innych gatunków, niż horrorów. I te bym CI bardzo polecał. :) CO się tyczy samego "Roku" to lektura raczej z niższych półek od SK. Niby niezła, ale bez szału. Mnie szalenie irytowały ilustracje, jakkolwiek bardzo ładne, które poprzedzały treść, a powinny być po nich.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, to troszkę mogło przeszkadzać (chodzi mi o ilustracje). Czytałam już kilka książek Kinga i całkiem sobie chwalę :)
Usuń