środa, 30 marca 2016

Więcej czerwieni - Katarzyna Puzyńska

Cześć!

Jak tam po Świętach? Moja rodzinka spędziła je bardzo intensywnie. W związku z tym, mimo, iż Więcej czerwieni Katarzyny Puzyńskiej skończyłam jeszcze przed Świętami, to opinię umieszczam dopiero teraz. To moje pierwsze spotkanie z prozą Autorki. Niestety pierwszej części nie było w bibliotece, zobaczyłam drugą, a że miałam wielką ochotę przekonać się o co cały ten szum, więc wypożyczyłam. 
W okolicach Lipowa, znanego z pierwszej części sagi, zostają popełnione dwa brutalne morderstwa na młodych kobietach. Obie chodziły do jednej klasy. Czy to ma jakieś znaczenie? Trop prowadzi do kąpieliska Słoneczna Dolina, gdzie jak się okazuje prowadzona jest także działalność innego typu. Wkrótce okazuje się, że to nie koniec zbrodni. Kto zabija? Czy Daniel Podgórski i Klementyna Kopp poradzą sobie z tym zadaniem? Tym bardziej, że każde z nich ma także osobiste problemy, z którymi musi sobie poradzić. 

Cóż mogę powiedzieć o książce, o której każdy mówi z zachwytem (w zasadzie to o całej sadze - jeszcze chyba nie spotkałam się ze słowami krytyki)? Otóż! Bardzo mi się podobała sama intryga. Była nieco zagmatwana (everybody lies!), w trakcie śledztwa wychodzą na jaw różne mroczne tajemnice, a niektóre osoby są inne niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Każdy coś ukrywa i przez to policjanci mają nie lada kłopot. Zakończenie może zaskoczyć, przyznaję. Książkę czyta się szybko, pod koniec nie można się wręcz oderwać, bo czytelnik jest ciekawy kto zabił? W jaki sposób zbrodnia wyjdzie na jaw? Czy policjanci zdołają ująć sprawcę? To wszystko stanowi o sile tej powieści. A jednak nie mogę się powstrzymać przed dodaniem łyżki dziegciu do tej beczki miodu :) Czy tylko mnie irytowało powtarzanie co chwila imienia i nazwiska wraz z pełnioną funkcją danej osoby? Ja naprawdę po pewnym czasie zarejestrowałam, że Marcin Wiśniewski był kajakarzem, a Kamil Mazur ratownikiem - nie trzeba mi tego przypominać co 5 minut. Albo, że Klementyna Kopp jeździła małą czarną skodą. Albo, że Daniel Podgórski tęsknił za Weroniką Nowakowską... Może to było stylizowane na raport policyjny? Całkiem możliwe, ale jednak troszkę autorka przesadziła moim zdaniem. Co nie zmienia fakty, że od strony fabularnej Więcej czerwieni było bardzo ciekawe :)


4 komentarze:

  1. Nie jesteś jedyną którą irytowały imię nazwisko i stopnie ( to znak rozpoznawczy autorki we wszystkich czterech tomach jakie przeczytałam), ale teraz w nocy o północy jak ktoś Cię obudzi jestem pewna że wyrecytujesz wszystkie postaci wraz ze stopniami służbowymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy wymienianiu nazwisk na potrzeby posta faktycznie nie musiałam zaglądać do książki :D

      Usuń
  2. Ja jestem dopiero po lekturze pierwszej części i bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń