Cześć!
Ostatnio wpadły mi w łapki opowiadania Williama Faulknera, amerykańskiego pisarza, laureata Nagrody Nobla. Na Lubimy Czytać znalazłam całkiem pochlebne opinie, więc oczekiwania miałam spore.
W tomiku zostało zamieszczonych jedenaście opowiadań. Nie będę się może rozpisywać na temat każdego z nich oddzielnie, tylko przemycę tu parę ogólnych myśli na ich temat. Po pierwsze opowiadania (w większości) są osadzone w Ameryce, choć ostatnie umiejscowione jest we Włoszech. Dotykają różnych problemów, ale na pierwszy plan wysuwają się takie tematy jak wojna, niewolnictwo, śmierć...
Przyznaję, że nie jestem do końca zadowolona z lektury. Część opowiadań mi się podobała np. Ci wielcy ludzie, gdzie autor piętnuje regulaminy i schematy, w które wciśnięci są ludzie, bez których nie potrafią się odnaleźć, a jednocześnie chwali dumne, proste życie i uczciwą pracę. Na uwagę zasługuje też opowiadanie Suchy wrzesień, które obnaża hipokryzję białego człowieka, który - by "bronić" honoru białej kobiety gotów jest sam wymierzać "sprawiedliwość", nie sprawdziwszy nawet wiarygodności pogłosek - a w domu sam zamienia się w brutala i troglodytę. Na mój rozum facet po prostu znalazł sposób, żeby "honorowo" rozładować swoją agresję. Dość podobało mi się też opowiadanie W tył zwrot, gdzie mamy dwóch głównych bohaterów, żołnierzy - marynarza i lotnika i wraz z nimi wybieramy się na akcje. Faulkner ciekawie to rozegrał.
Z kolei inne opowiadania nie do końca mi odpowiadały. Czytając niektóre, nie do końca wiedziałam o co autorowi chodzi. Może to z powodu pewnych niedopowiedzeń, albo języka? A może tematyka była dość ciężkawa niekiedy? A propos języka - z jednej strony autor potrafi operować pięknymi, wręcz poetyckimi odniesieniami, ale czasem za bardzo komplikował swoje wywody. Troszkę mi to przeszkadzało. Mam wrażenie, że tłumaczenie też nie zawsze było idealne. Czasem irytowały mnie dialogi, jakieś takie nijakie. Na pewno moja nieznajomość historii Ameryki również stanowiła pewną przeszkodę, gdyż historie opowiadane przez Faulknera są w jej meandrach mocno zakorzenione. Choćby niewolnictwo czy wojna secesyjna odgrywały niepoślednią rolę.
Generalnie cieszę się, że zdecydowałam się na tę próbkę twórczości autora, ale jednak przekonałam się, że to nie jest coś co mnie zachwyca. Było ciekawie, ale nie zawsze wiedziałam do czego właściwie autor zmierza. Co z drugiej strony skłoniło mnie do zastanowienia się nad tekstem :) Nie mam zamiaru odradzać nikomu tych opowiadań. To co mnie przeszkadzało, kogoś innego może zachwycić. Ja jednak nie mam w planach (przynajmniej na razie) innych książek Faulknera.
O Faulknerze nie słyszałem... I wychodzi na to, że dobrze :P
OdpowiedzUsuńCzytałam, że Faulkner to wybitny pisarz, no i tego Nobla dostał - więc może akurat Tobie przypadłby do gustu. Niektóre opowiadania były całkiem dobre :) Aczkolwiek całość nie sprostała moim oczekiwaniom :)
UsuńJa jeszcze nie poznałam twórczości tego autora. Wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńDokładnie - może akurat Ciebie zachwyci :)
UsuńNa razie nie mam jej w planach, ale może w przyszłości...? Na razie mówię NIE :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Nie kojarzę twórczości autora :)
OdpowiedzUsuńMnie się wcześniej nazwisko chyba obiło o uszy, ale nie pamiętam :)
UsuńCzytałem kilka lat temu i nie pamiętam nic poza tym, że zbiór był dla mnie przeciętny. Sięgnąłem, bo podobno Cormac McCarthy był do niego przyrównywany, Cormac, który dla mnie jest mistrzem i ten Faulkner to raczej cienki jest przy nim. A przynajmniej tym zbiorem. ;)
OdpowiedzUsuńMcCarthy'ego jeszcze ne czytałam, ale mam chęć skosztować jego twórczości. Tylko się zastanawiam od czego zacząć. Może od "Drogi"...
UsuńMoże być i od "Drogi". Ciekaw jestem wrażeń po pierwszych stronach, bo jej język jest nieco inny, niż w pozostałych książkach autora. Ale kwestia przyzwyczajenia. :)
UsuńNo to teraz mnie zaintrygowałeś :) Ale McCarthy'ego zostawię sobie na przyszły rok pewnie, bo teraz mam kilka książek z biblioteki + trochę na półkach.
UsuńZaspokoiłaś ciekawość - zawsze to coś :) Szkoda, że tylko kilka opowiadań przypadło Ci do gustu - ja się do tej formy od pewnego czasu przekonuję, ale zbiór Faulknera niespecjalnie mnie teraz kusi :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś też wolę dłuższe formy, choć niektóre opowiadania też są ok. Ale jednak co powieść to powieść :)
UsuńŻenująca "recenzja" jak i żenujące komentarze na temat świetnej antologii najwybitniejszego amerykańskiego pisarza. Ciacho to jakiś ćwierćinteligent.
OdpowiedzUsuńTo nie jest recenzja, tylko moja opinia. Masz prawo się z nią nie zgadzać. Ale proszę nie obrażać moich Czytelników.
UsuńA ja jutro odbieram dwa tomy "Opowiadań wybranych" Faulknera z poczty i do lektury ! :)
OdpowiedzUsuń