Dziś będzie krótko i na temat :)
Na Holyfood, czyli 10 przepisów na smaczne i zdrowe życie duchowe Szymona Hołowni polowałam już od jakiegoś czasu i wreszcie udało się :) I jestem bardzo zadowolona z lektury. Wydanie jest cienkie, to raptem niespełna 140 stron w twardych okładkach. Mogłabym się przyczepić do estetyki okładki, ale po co :D
Dlaczego ta książka mi się podobała? Ze względu na:
1. Podejście do tematu - trochę podobne jak w książce Wilki dwa. Odświeżające i nietuzinkowe. W zasadzie całe chrześcijaństwo opiera się na jednym - na miłości :) Tylko tu pojawia się zagwozdka w postaci pytania: czy ja potrafię kochać?
2. Język - prosty, szczery, zabawny. Wcale nie literacki, rzekłabym nawet - mówiony. Trafia w sedno bez miliona wzniosłych słów.
3. Entuzjazm - aż wybucha z kart tej niepozornej przecież książeczki. Uwaga - to zaraźliwe :)
4. Konkretne rady w postaci "duchowej diety". Wypróbujemy? :)
5. Help, thanks, wow!
Chyba nie muszę mówić, że polecam? :)
Zdecydowanie jedna z lepszych książek Hołowni ;) Ja posiadam ją w wersji e-booka, ale może kiedyś zainwestuję w wersję papierową, ponieważ bardzo mi się podobała ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam w planach ją zakupić, bo egzemplarz, który czytałam mam z biblioteki. Czytałam chyba ze 3 książki Hołowni i też ta najbardziej mi się podobała :)
UsuńWidziałam ostatnio tę książkę na wystawie księgarni, zastanawiałam czy kupić.
OdpowiedzUsuńJa sobie kiedyś na pewno sprawię własny egzemplarz :)
UsuńŻycie duchowe tak. Szymon Hołownia nie, nie znoszę tej postaci.
OdpowiedzUsuńJa w sumie nic do niego nie mam :)
UsuńJakoś się tak pozytywnie zrobiło... wyruszam na poszukiwania! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę gorąco polecam :)
Usuń